Parlament Europejski we wtorek po południu zagłosuje nad regulacjami, które mają znieść obowiązek przestawiania zegarków dwa razy w roku w państwach unijnych. Kraje same mają zdecydować, czy chcą, by przez cały rok obowiązywał u nich czas zimowy, czy letni.
W przypadku wprowadzenia dyrektywy, która umożliwi nie zmienianie czasu między letnim a zimowym, Polska zamierza zdecydować się na czas letni.
Polacy ostatni raz zegarki przestawiliby w marcu 2021 r. Europoseł PSL-u Andrzej Grzyb przekonuje, że dzięki żarówkom LED już dawno zmiana czasu przestała przynosić oszczędności, a ma za to negatywny wpływ na nasze zdrowie i koncentrację. Jego zdaniem pokazują to badania przeprowadzone wśród uczniów.
- Około dwóch tygodni trwa proces adaptacji dzieci do zmiany czasu - powiedział europoseł PSL-u reporterowi Informacyjnej Agencji Radiowej.
Inne badania Parlamentu Europejskiego pokazały, że w dniach po zmianie czasu dochodzi do większej liczby wypadków samochodowych, zawałów serca a nawet samobójstw.
- Kraje unijne będą musiałby dojść do porozumienia, w jakich częściach Europy będzie obowiązywał dany czas. Po to, by nie powstało zbyt dużo stref czasowych i by nie doszło do chaosu w transporcie, handlu i komunikacji - powiedział Kosma Złotowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Miejmy nadzieję, że nie wszyscy będą patrzeć zgodnie z geografią, tylko zgodnie z rozsądkiem - dodał.
Kosma Złotowski liczy na to, że obok Polski nas czas letni zdecydują się również Francja i Niemcy.
Jeśli Parlament Europejski zatwierdzi we wtorek dyrektywę, ostateczny głos będzie należał do Rady UE. Europosłowie są jednak przekonani, że ostatecznie przepisy wejdą w życie jeszcze w kwietniu. Tym bardziej, że cieszą się one niespotykanym poparciem ze strony mieszkańców w Unii. W konsultacjach przeprowadzonych przez Komisję Europejską wzięło udział rekordowe 4,6 mln osób, a 84 proc. z nich było za zniesieniem zmian czasu.