Deportowanej z Wielkiej Brytanii Polce nie pozwolono zabrać dzieci, ani nawet się ubrać. Została zawieziona na lotnisko w szlafroku i kapciach.
Kobieta jest matką trójki dzieci w wieku 14, 13 i 10 lat. Wszystkie urodziły się w Londynie. Jakiś czas temu była świadkiem bójki i trafiła na posterunek policji celem złożenia zeznań, gdzie doszukano się, że została kiedyś deportowana z WB, a następnie wróciła po wyznaczonym jej przez władze terminie. Kobieta została przewieziona do Home Office, gdzie stwierdzono, że stanowi zagrożenie dla brytyjskiego społeczeństwa.
Następnie kobieta została przewieziona do ośrodka Yarl's Wood Immigration Removal Centre, gdzie zwróciła się o pomoc do adwokata. Tam odwiedzały ją dzieci. Po pozytywnie rozpatrzonym przez sędziego wniosku o zwolnienie z ośrodka, kobieta dalej była przetrzymywana w ośrodku, który twierdził, że nie otrzymał żadnych dokumentów.
29 sierpnia kobietę podstępnie zawołano na recepcję, dokąd zeszła w szlafroku i kapciach. Tam czekało na nią 5 strażników i 2 kobiety, którzy zawlekli ją do samochodu. Po drodze na lotnisko zestresowana kobieta zasłabła, co zostało uznane za podjęcie próby wstrzymania deportacji. Nie zostały podjęte żadne kroki, aby sprawdzić stan zdrowia kobiety.
32-letnia kobieta jest już w Polsce, jej dzieci zostały z ojcem w Wielkiej Brytanii.