Stany Zjednoczone potwierdziły zamknięcie amerykańskiej ambasady oraz ewakuację jej pracowników z powodu panującego w tym kraju kryzysu politycznego oraz obaw o bezpieczeństwo.
- Ze względu na utrzymującą się obecnie niestabilność polityczną i niepewną sytuację w zakresie bezpieczeństwa zawieszono funkcjonowanie amerykańskiej placówki dyplomatycznej w Sanie i wycofano resztę pozostającego w niej personelu - podał resort. Jego rzeczniczka Jen Psaki zapewniła, że USA rozważą ponowne otwarcie ambasady, kiedy poprawi się sytuacja na miejscu. Departament Stanu zaapelował też, by obywatele USA planujący podróż do Jemenu odłożyli ją na później, a ci przebywający już w tym kraju wyjechali.
Według dwóch przedstawicieli amerykańskiej administracji, na których powołuje się agencja AP, Jemen opuszczą też żołnierze piechoty morskiej odpowiedzialni za bezpieczeństwo ambasady w Sanie, ale na miejscu pozostaną amerykańskie siły uczestniczące w operacjach antyterrorystycznych. AP zauważa, że zamknięcie ambasady w Jemenie skomplikuje działania CIA, która w tym kraju zajmuje się głównie pozyskiwaniem informacji wywiadowczych o jemeńskiej filii Al-Kaidy (AQAP) i przeprowadzaniem sporadycznych ataków na wybranych jej członków przy użyciu dronów.
We wtorek Pentagon przyznał, że niepokoje w Jemenie mają wpływ na zdolność prowadzenia przez USA działań antyterrorystycznych, ale zadeklarował, że nie zaprzestał szkolenia wojsk tego kraju i nadal może tam realizować operacje przeciwko Al-Kaidzie. Pod koniec stycznia Jemen pogrążył się w politycznym chaosie, gdy rebelianci z szyickiego ruchu Huti zajęli w Sanie pałac prezydencki i zamknęli prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego w areszcie domowym w jego rezydencji. W następstwie tych wydarzeń Hadi oraz premier Chalid Bahah podali się do dymisji. W piątek Huti rozwiązali parlament i zapowiedzieli utworzenie nowego rządu o charakterze przejściowym.
Rebelianci opanowali Sanę we wrześniu 2014 roku. Na mocy wynegocjowanego przez ONZ porozumienia pokojowego zgodzili się wycofać ze stolicy, gdy powstanie nowy rząd jedności narodowej. Pozostali jednak w Sanie i dodatkowo zwiększyli od tamtej pory swą obecność na zamieszkanych głównie przez sunnitów terenach zachodniego i środkowego Jemenu. Popierany przez Iran ruch Huti od lat żąda autonomii dla będących jego ostoją obszarów na północy Jemenu. Rebelianci zaprzeczają, jakoby mieli powiązania z władzami w Teheranie.
Czytaj więcej