Każdemu wolno protestować, ale nie wolno pogardzać innym człowiekiem. O ile dopuszczalne formy protestu są skodyfikowane i szczegółowo opisane, o tyle sposobów wyrażania pogardy w żadne ramy ująć się nie da. Skorzystał z tego skwapliwie w marcu 2016 r. aktor Maciej Stuhr na uroczystej gali rozdania nagród Orły 2016, gdzie dopuścił się niewybrednych żartów z Żołnierzy Wyklętych. Zdaję sobie sprawę, że walka zbrojna nie jest domeną ludzi sztuki, ale na świecie istnieje trend, w którym ludzie sztuki wspierają żołnierzy walczących za kraj - pisze w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie" publicysta, twitterowicz
Zydor Luśnia był dzielnym człowiekiem! Dragoński wachmistrz ze stanicy w Chreptiowie uganiał się razem z Panem Wołodyjowskim za tatarską ćmą po Dzikich Polach i nabił na pal Azję za porwanie Baśki, zabicie starego Nowowiejskiego oraz spalenie Raszkowa.
Pamiętają Państwo, gdy w serialu „Przygody pana Michała” ten zawzięty Mazur podnosi wzrok, w mdłym świetle pochodni patrzy w twarz Tuhajbejowicza i przemawia do Lipka swoim nosowym głosem? Ten sam wzrok spoczął na mnie kilka dekad temu, kiedy wspólnie z całą klasą siedziałem w małej sali Teatru Nowego w Łodzi! Gdy Ludwik Benoit – bo o nim mowa – pojawił się w sztuce po raz pierwszy, przez widownię przebiegł jedynie cichutki szmer niepewności i niedowierzania, ale gdy jego tubalny głos wygłosił kwestię otwarcia, kaskada braw zmusiła aktorów do kilkudziesięciosekundowego, nieplanowego antraktu, a pod wydatnym nosem Benoit zagościł uśmiech. Po spektaklu pan Ludwik przeżył w swojej maleńkiej garderobie najazd uczniów szkoły średniej. Opowiadał nam o pracy aktora, konieczności systematycznego uczenia się i zdobywania jak najlepszych ocen. Było wiele o patriotyzmie i bohaterach narodowych, ale nie było słowa o polityce, ponieważ mądry, dojrzały mężczyzna nie wkraczał bez potrzeby w polityczne zaklęte rewiry.
(...)
Czym się różni Rambo od Stuhra
Każdemu wolno protestować, ale nie wolno pogardzać innym człowiekiem. O ile dopuszczalne formy protestu są skodyfikowane i szczegółowo opisane, o tyle sposobów wyrażania pogardy w żadne ramy ująć się nie da. Skorzystał z tego skwapliwie w marcu 2016 r. aktor Maciej Stuhr na uroczystej gali rozdania nagród Orły 2016, gdzie dopuścił się niewybrednych żartów z Żołnierzy Wyklętych. Zdaję sobie sprawę, że walka zbrojna nie jest domeną ludzi sztuki, ale na świecie istnieje trend, w którym ludzie sztuki wspierają żołnierzy walczących za kraj. Przykładem jest film „Rambo” wyreżyserowany przez Williama „Teda” Kotcheffa. Odłóżmy na bok jego nieprawdopodobną akcję i skupmy się na końcowych scenach, w których główny bohater narzeka na pogardę, z jaką się spotkał w społeczeństwie po powrocie z wojny w Wietnamie. Obraz został nakręcony na początku lat 80. XX w. i był jednym z elementów przemysłu mającego na celu zmianę podejścia amerykańskiego społeczeństwa do żołnierzy walczących w Indochinach, witanych w kraju często nie jak bohaterowie, lecz jak zbrodniarze, i to przez członków ruchu hippisowskiego, głoszącego hasła miłości i tolerancji. Czas powstawania „Rambo” to okres intensywnej odbudowy armii amerykańskiej, zarówno pod względem operacyjnym, jak i moralnym, a Hollywood zostało do realizacji projektu zaprzęgnięte. Gdy w 1983 r. udana amerykańska inwazja na Grenadę pokazała, że armia odzyskała dawną świetność operacyjną, rozpoczęto ogólnonarodowe przepracowywanie wietnamskiej traumy. Wpisał się w to Oliver Stone filmem „Pluton”. Produkcja powstała w 1986 r., ponad 10 lat po ewakuacji amerykańskiej ambasady w Sajgonie, i nie była już tak infantylna jak ta z Sylvestrem Stallone’em w roli głównej, ale bardzo się już zmieniła amerykańska mentalność. Mogę jedynie ubolewać, że pan Stuhr nie bierze przykładu ze swoich amerykańskich kolegów i nie wspiera polskich żołnierzy. Kończąc wątek Stuhra, chciałbym nadmienić, że Stone walczył w Wietnamie jako ochotnik, a gdy patrzę na sylwetkę pana Macieja, jakoś trudno mi go sobie wyobrazić pokonującego pola ryżowe z karabinem maszynowym na plecach, objuczonego dodatkową amunicją, wodą i żywnością. Myślę, że w opisanej sytuacji nie byłoby mu do śmiechu.
CAŁOŚĆ CZYTAJ W NAJNOWSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"
„Prostytutki w mieszkaniu Gawlowskiego” - o tym i nie tylko o tym w poniedziałkowej „Codziennej”. #gawlowski #prostytutki #gpc pic.twitter.com/CX6DyVSaOH
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 13 maja 2018