Przed wyborami 15 października temat zmian wieku emerytalnego był dla Tuska i jego koalicjantów niczym gorący kartofel. Polityków z tego środowiska przyznających, że Polki i Polacy będą musieli dłużej pracować - usiłowano dezawuować tłumacząc, że to ich "prywatna opinia". Tak było choćby w  przypadku kandydata do Sejmu z listy Tuska w Wałbrzychu, którego tłumaczenia, że należy wydłużyć wiek emerytalny, bo "kobieta niczym nie różni się od mężczyzny" były swego czasu przebojem w sieci.

Po zdobyciu władzy przez koalicję 13 grudnia temat zmian wieku emerytalnego zaczął wracać w debatach publicznych coraz częściej i otwarciej. Zapewnienia o tym, że "nic się w tej kwestii nie zmieni" także osłabły.

W sierpniu kwestię emerytur podniosła np. minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Szefowa resortu Funduszy i Polityki Regionalnej nie wykluczyła, że w przyszłości (horyzontu czasowego jednak nie określiła) być może wiek emerytalny w Polsce trzeba będzie podnieść. "Na dzisiaj najważniejsza jest zachęta i to na pewno zadziała", uspokajała (?) "ministra".

Czy jednak same "zachęty" będą wystarczająco skuteczne? Gdyby tak nie było mamy "konstruktywne propozycje" Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wśród przedstawionych w listopadzie "propozycji" MFW pojawiły się dwa warianty reformy systemu emerytalnego.

"Pierwsza opcja zakłada zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Obecnie kobiety w Polsce mogą przejść na emeryturę w wieku 60 lat, podczas gdy mężczyźni – w wieku 65 lat. Różnica ta, zdaniem ekspertów, jest trudna do uzasadnienia w kontekście dłuższej średniej długości życia kobiet. Druga propozycja wiąże wiek emerytalny z przewidywaną długością życia. Tego typu mechanizm funkcjonuje już w wielu krajach europejskich, takich jak Holandia, Portugalia czy Włochy. Pozwala on na automatyczne dostosowywanie wieku emerytalnego w miarę wydłużania się życia, co zapobiega konieczności przeprowadzania nagłych reform", czytamy w Biznesinfo.

Uwagi Międzynarodowego Funduszu Walutowego spotkały się z należnym respektem koalicji 13 grudnia. 
Wicemarszałek  Senatu Magdalena Biejat wystąpiła w tym miesiącu, w Radiu Zet,  z propozycją zmian wieku emerytalnego - zrównania go dla kobiet i mężczyzn. Choć działaczka lewicy zastrzegła, że chodzi jej o obniżenie czasu pracy mężczyzn, a nie - jak to uczynił niegdyś Tusk - podwyższeniem go dla kobiet, to samo kontynuowanie tematu wieku emerytalnego jest dla sporej części naszego społeczeństwa niepokojącym sygnałem. Przecież, jak zauważa wielu, także starszych Polaków, jeśli ktoś chce pracować na emeryturze to nikt mu tego nie zabroni. Czym innym jest jednak dobrowolna praca, a czym innym zmuszanie do niej - wydłużonym wiekiem emerytalnym.

I w tym miejscu warto przypomnieć referendum do jakiego doszło w trakcie zeszłorocznych wyborów parlamentarnych w Polsce - referendum tak zaciekle zwalczane przez Tuska i jego obecnych koalicjantów, co w efekcie przesądziło o tym, że jego rezultaty nie stały się wiążące dla władzy. Pytanie nr 2. referendum brzmiało: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?"

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego  średnia długość życia w Polsce wynosi obecnie 74,7 roku dla mężczyzn i 82 lata dla kobiet.

Źródło: Biznesinfo, x.com/Bꓭambo, Next.gazeta.pl, GUS, gazetaprawna.pl, Radio Zet, Republika

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.