W poranku Telewizji Republika, były oficer CBŚ, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa Jacek Wrona, mówił o wydarzeniach związanych ze śmiertelnym atakiem na Pawła Adamowicza podczas gdańskiego finału WOŚP. - Dla mnie podstawowa lekcja dotyczy zabezpieczenia tego rodzaju imprez – stwierdził Wrona.
Jacek Wrona mówił w Telewizji Republika, że mimo iż wiadomo był o tym że Stefan W. jest osobą niebezpieczną to możliwości kontroli takich osób, są niewielkie.
- Post factum możemy domniemywać, ale możliwość prewencyjna tego typu zdarzenia była żadna albo bardzo niewielka – powiedział.
Wrona stwierdził, że z wydarzenia, należy wyciągnąć lekcję dotyczącą zabezpieczania imprez.
- Dla mnie podstawowa lekcja dotyczy zabezpieczenia tego rodzaju imprez. Ochrona dla osób, które nie mają jej z urzędu a są tzw. VIP-ami i i mogą być narażeni. Przede wszystkim potrzebne jest bardzo poważne podejście do bezpieczeństwa różnych zgromadzeń i ochrona osób narażonych bardziej niż przeciętny człowiek – stwierdził Wrona.
Ekspert podkreślał w Telewizji Republika, że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać.
- Finały WOŚP, to są imprezy bardzo spontaniczne, na nich wiadomo, że oszczędza się ze względu na to, że pieniądze mają iść na pomoc, nie zasilać kasę organizatorów, firm ochroniarskich. Prawda jest taka, że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać. Często w ochronie są amatorzy, osoby bez większego doświadczenia. Przez 27 lat nie doszło do większego złego wydarzenia, ale to nie zwalnia ludzi z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa. To organizator ma zapewnić bezpieczeństwo i występującym na scenie i uczestnikom – podkreślił Wrona.
- Nawet byli funkcjonariusze BOR – SOP, to wystarczająca, w pełni profesjonalna osoba. Gdyby przy Panu Adamowiczu stała taka osoba, jestem przekonany, że byłaby w stanie podjąć interwencję – stwierdził.
Wrona mówił także o realiach zatrudniania osób przez firmy ochroniarskie. Przekazał, że przyjmowane do ochrony są osoby które są przeszkolone, jednak błędnie przyjmuje się, że nie potrzebne są wyjątkowe umiejętności. Ekspert przekazał, że często ze względu na braki kadrowe, przyjmuje się osoby które nie są wystarczająco przygotowane do działania.
- Często wyszkolenie pracowników ochrony jest daleko niewystarczające. Do ochrony obiektowej zatrudnia się rencistów, którzy tylko swoją osobą a nie umiejętnościami fizycznymi mają odstraszać. Przeciętne wyszkolenie takiej osoby jest zwykle niewystarczające – stwierdził.