Czy materiały znalezione w celi Trynkiewicza zostały tam podrzucone?
Służba więzienna znalazła w celi Trynkiewicza materiały, które wiążą się z przestępstwami, za które odsiadywał karę. Zdaniem wielu komentatorów to prowokacja.
W związku ze znalezieniem w celi Trynkiewicza materiałów kojarzonych z przestępstawami, jakich się dopuścił, dyrektor rzeszowskiego więzienia zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przez osadzonego przestępstwa posiadania pornografii dziecięcej.
Jednak prokuratura uznała, że zdjęcia i szkice nie przedstawiają czynności seksualnych ani obcowania płciowego, nie ma więc podstaw do śledztwa ani stawiania zarzutów.
Następnie pełnomocnik Trynkiewicza wyjaśnił, że celę jego klienta przeszukiwano ostatnio niemal codziennie, a zdjęcia przedstawiają go w dzieciństwie z matką na wakacjach. Gdy chodzi o rysunki, to Trynkiewicz twierdzi, że zostawił je w więzieniu w Strzelcach Opolskich, zanim przeniesiono go do Rzeszowa. Znalezione w jego celi ludzkie zęby miały należeć do samego więźnia.
W rozmowie z portalem gazeta.pl prof. Marian Filar, karnista, sugerował, że rysunki do celi Trynkiewicza zostały podrzucone.
- Nie chciałbym być w skórze urzędnika, który podjął decyzję o tej prowokacji, gdyby ona na przykład nie wyszła. Ten człowiek podjął bardzo ryzykowną decyzję, ale według mnie działał w imię pewnej wyższej konieczności. Zadaniem wymiaru sprawiedliwości, ministra, służby więziennej jest ochrona ludzi przed przestępcami. Jeżeli nie mogli w sposób zgodny z prawem zapewnić bezpieczeństwa ewentualnym przyszłym ofiarom tego człowieka, sięgnęli po inne środki - powiedział.
O prowokacji w sprawie Trynkiewicza wypowiadał się też na portalu fronda.pl negocjator polityczny Dariusz Loranty:
- Jeżeli w celi Trynkiewicza rzeczywiście znaleziono materiały obciążające, to mamy trzy główne wersje tej sytuacji. Pierwsza to totalny brak nadzoru i bałagan w zakładzie karnym, gdzie więzień, osadzony zgodnie z kodeksem i zgodnie z obowiązującym regulaminem, może robić co chce i jak chce. (...). W drugiej wersji, policja pod wpływem medialno-politycznego ciśnienia podjęła ważną operację specjalną i po zatwierdzeniu sądu dokonała pewnej prowokacji. Mało to prawdopodobne, bo policja zrobiłaby to bardziej profesjonalnie. W trzeciej wersji ktoś, kto zajmuje się osadzonym, dochodzi do wniosku, że wzmocni sprawę, podrzucając do celi Trynkiewicza obciążające materiały i problem z nim sam się rozwiąże. To także byłaby prowokacja - powiedział.
Loranty widzi także czwartą możliwość: "Prokuratura odmówiła zebrania materiału i postawienia zarzutu Trynkiewiczowi. To oznacza, że służba więzienna zebrała te rzeczy (myślę, że odbyło się to w formie procesowego przeszukania) i przekazała materiały. Prokuratura, zgodnie ze swoimi ustawowymi obowiązkami zbadała je i stwierdziła, że nie są to materiały świadczące o dokonaniu przestępstwa. Zapadła więc decyzja, że nie kwalifikuje się to do postawienia Trynkiewiczowi zarzutów, a co za tym idzie – nie kwalifikuje się do zastosowania sankcji, przewidzianych w Kodeksie Karnym".