Podczas konferencji prasowej w Katowicach, szefowa Komisji Europejskiej von der Leyen zapowiedziała już oficjalnie, że będzie chciała w przyszłej kadencji powołać komisarza ds. obronności. Ma on być odpowiedzialny za przemysł obronny w UE, badania i rozwój, jak również, co podkreśliła "za bezpieczeństwo w szerszym sensie". Tajemnicą poliszynela jest, iż chrapkę na to stanowisko ma mieć Radosław Sikorski, szef resortu spraw zagranicznych w rządzie 13 grudnia. Ewentualne utworzenie nowego stanowiska w KE (jeśli von der Leyen, a tym samym - Niemcom, uda utrzymać się przy władzy w UE) to bardzo zła informacja dla Polski, Europy środkowej oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Radosławowi (a wówczas - po prostu Radkowi) Sikorskiemu nie wyszło niegdyś ubieganie się o stanowisko sekretarza generalnego NATO. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się niespecjalnie przez niego tajone wrogie USA wypowiedzi polityka. A to naśmiewał się on z "polskich korzeni Obamy", którego afrykański przodek miał, przynajmniej według Sikorskiego, "zjeść polskiego misjonarza', a to, co znacznie groźniejsze - wypowiedzi podważające sens sojuszu Polski ze Stanami Zjednoczonymi. To właśnie przy tej okazji padła uwaga o robieniu Amerykanom przez Polskę "łaski" (w pierwotnej wersji wyraz zaczynał się od litery "l"). Po najeździe Rosji na Ukrainę, Sikorski "dziękował" z kolei USA za "wysadzenie Nord Stream". Wydrukiem twitterowego wpisu machał zaraz potem ambasador Putina w ONZ, uznając go za koronny dowód antyrosyjskiej akcji jankesów. Amerykanie uznali wpis Sikorskiego za element rosyjskiej propagandy.
Sikorski jest tym polskim politykiem, do którego Amerykanie, mówiąc językiem dyplomatycznym, mają "bardzo umiarkowane zaufanie". Obok wymienionych wyżej faktów, w USA bardzo dobrze pamiętają, że był on, obok Tuska, najbardziej aktywnym twórcą polityki resetu z Rosją.
Za nominację Sikorskiego na komisarza ds. obronności KE, Polska zapłaci najprawdopodobniej udzieleniem zgody na odejście od zasady jednomyślności dotąd obowiązującej w UE, co faktycznie przesądzi o tym, że decyzje dotyczące naszego kraju podejmowane będą w Berlinie, jako stolicy Niemiec - państwa już teraz dominującego w UE, a mogącego wkrótce uzyskać pozycję hegemona.
Hegemona, podkreślmy, którego głównym celem od lat jest uwolnienie się spod amerykańskiej kurateli, pozbycie się USA z Europy i zarządzanie naszym kontynentem w owocnej (szkoda, ze tylko dla nich) współpracy z Rosją.
Dla takiego celu Sikorskiego można wykorzystać idealnie. On z pewnością "łaski" USA nie zrobi, a politykę wypychania Stanów Zjednoczonych z naszego kontynentu "minister obrony Europy" będzie firmował bez zastrzeżeń.