– Spodziewaliśmy się, że będzie kryzys, ale naprawdę to, co się stało, to jest ujawnienie stanu realnej gospodarki i realnych finansów i może okazać się, że jest to rozwiązania tzw. czyszczące, to znaczy bardziej odważnie, silniej uderzające w gospodarkę, bo gdyby nie było tej pandemii, to politycy, łagodząc różnego rodzaju relacje gospodarcze, mogliby utajnić ten kryzys, mogliby spowodować, że ten kryzys byłby bardziej rozmyty w długim okresie, co nie znaczy, że byłoby to dobre w długim okresie, ponieważ bardzo dobre dla gospodarki jest co jakiś czas być wyczyszczoną, to znaczy, eliminując z rynku przedsiębiorstwa, które są na granicy rentowności. - mówił dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

– Podniesiemy się najszybciej i najbardziej dynamicznie i moim zdaniem przyczyną, tym czynnikiem właśnie w tym wszystkim będzie mała skala pandemii, poprzez te systemowe działania ministra zdrowia i rządu, czyli szybki powrót, mała uszczerbek, ponieważ polskie przedsiębiorstwa nie pozamykały działalności, niejako je wstrzymały, obniżyły potencjał produkcyjny, potencjał obrotowy, natomiast pracownicy są, funkcjonują, są na tak zwanym postojowym, bądź wykonują część pracy i uruchamianie u nas biznesu od początku, powrót do kondycji poprzedniej nie będzie polegał na tym, że uruchamiamy niejako zakłady, funkcjonowanie firm od początku, czyli zajmujemy się rekrutacją pracowników, którzy stali się bezrobotni, albo już nigdy nie wrócą - zauważył profesor Zbigniew Krysiak ze Szkoły Głównej Handlowej. 

– Jeśli chodzi o zadłużenie publicznego i jego spodziewany w najbliższych tygodniach przyrost w przypadku krajów zachodnioeuropejskich w stosunku do ich PKB to wynika on po pierwsze z tego, że dzisiaj zadłużają się one, więc dług rośnie nominalnie, a po drugie w tym roku spadnie PKB krajów europejskich, o co najmniej kilka procent w każdym przypadku i uśredniając w przypadku krajów południowoeuropejskich jak Włochy, Grecja, Hiszpania, Portugalia, to tamtejsze gospodarki skurczą się według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej aż o około 10 procent - zaznaczył dr Marian Szołucha z Instytutu Prawa Gospodarczego.

– Jeżeli chodzi w ogóle o dług publiczny, to we Francji rośnie on o 20-30 procent w stosunku do PKB, we Włoszech do 160, a w Grecji ponad 200 procent w stosunku do PKB, czyli jeśli dodamy dług publiczny, to straty można powiedzieć w tym krótkim czasie, bo to nawet nie rok, to będzie mniej więcej 20 do 30 procent PKB - mówił profesor Zbigniew Krysiak.

– Poprzednie kryzysy miały charakter regionalny, tutaj mamy wszystko w układzie globalnym. Wszystko się zredukuje o około 20-30 procent to jest produkcja roczna Stanów Zjednoczonych, to jest niewyobrażalna kwota - dodał.

– Te pełne statystyki nie mogą się odnosić do krótkiego okresu i bardzo ostrożnie podchodziłbym do takiej oceny gospodarki. Uważam, że ten miesiąc, dwa trzeba poczekać do pełnego stanu tąpnięcia, a nawet sześć najbliższych miesięcy może nam dopiero pokazać, w jakim dołku gospodarka będzie - ocenił dr Artur Bartoszewicz.

– Będziemy mieli do czynienia z naprawdę głębokim regresem, naprawdę głębokim kryzysem, którego pełnych skutków chyba nikt jeszcze nie jest w stanie przewidzieć. Polska na tym tle wygląda relatywnie dobrze, bo wynik prognozowany na koniec roku 2020 na poziomie -4, może nieco głębiej, ale niewiele głębiej, wygląda w ujęciu względnym naprawdę nieźle. To wynika z kilku przyczyn, z tego, że Polska rozwijała się w ostatnim czasie bardzo dynamicznie, a więc startujemy z wysokiego poziomu, wynika to z tego, że naprawiliśmy w znacznym stopniu nasze finanse publiczne przez ostatnie kilka lat i wynika to z tego, że nasze tarcze finansowe naprawdę działają - podkreślił dr Marian Szołucha.

ZAPRASZAMY DO OBEJRZENIA CAŁEGO ODCINKA PROGRAMU TELEWIZJI REPUBLIKA "BIZNES POLSKA"