Córka pierwszej ofiary koronawirusa w Polsce: Jaśkowiak kłamał o mojej rodzinie
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w TVN wypowiedział się kłamliwie o mojej rodzinie. Jest nam przykro jak zostaliśmy przez niego potraktowani. Próbowałam się z nim kontaktować, ale niestety nie doszło do próby kontaktu z jego strony. Prosimy także o uszanowanie naszej sytuacji rodzinnej – oświadczyła córka zmarłej w czwartek pierwszej ofiary koronawirusa w Polsce.
W czwartek w Poznaniu zmarła 57-letnia kobieta, zakażona koronawirusem. Była to pierwsza ofiara śmiertelna w Polsce. Do tej pory zmarły już trzy osoby; zakażonych jest 104 pacjentów.
Zakażony jest też mąż zmarłej kobiety oraz jej córka. „Głos Wielkopolski” przedstawił relację córki. Opowiada o tym, jak potraktowaną jej rodzinę.
Chodzi o słowa prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który w dniu śmierci 57-latki był gościem TVN, mówił tam o zakażonym mężu zmarłej. – Ten pan nie chciał poddać się badaniom. On po prostu nie chciał na to pozwolić. Musieliśmy go do tego przez kilka dni przekonywać – stwierdził Jacek Jaśkowiak.
Córka zmarłej odnosząc się do słów prezydenta Poznania oświadczyła, że Jaśkowiak „wypowiedział się kłamliwie o mojej rodzinie, jakoby mój ojciec nie chciał poddać się badaniu i niby był kilkakrotnie namawiany na zrobienie testu”. – Mamy wielu świadków i dowodów, iż wielokrotnie prosiliśmy o zbadanie całej naszej rodziny. Baliśmy się o zdrowie nasze i osób z naszego otoczenia – oznajmiła.
– W moim domu mieszka z nami osoba starsza, po 80. roku życia, która była szczególnie zagrożona. O tym fakcie organy odpowiedzialne za badania były informowane. Informowaliśmy również o naszych kontaktach z innymi ludźmi. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby nikomu nie stała się krzywda. Sami musieliśmy zadbać o wykonanie badań – dodała.
Dalej dodała, że po jej interwencjach wszyscy zostali przebadani. – Osoba starsza na szczęście ma wynik negatywny. Jest nam przykro jak zostaliśmy potraktowani przez prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Próbowałam się z nim kontaktować, ale niestety nie doszło do próby kontaktu z jego strony. Prosimy także o uszanowanie naszej sytuacji rodzinnej – mówi kobieta.