15 podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się m.in. legalizacją kradzionych w Europie luksusowych aut i wywożeniem ich na Ukrainę trafiło do aresztów. Wśród nich jest dwóch celników i dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej z Medyki.
Jak poinformował szef Wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki, funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej (BiOSG) są podejrzani m.in. o to, że współpracowali z osobami, które wywoziły kradzione luksusowe auta. Prokurator dodał, że choć wiedzieli, że samochody są kradzione nie zatrzymywali ani kierowców ani pojazdów i umożliwiali wywóz aut na Ukrainę.
Wartość każdego z tych kradzionych aut przekracza 450 tys. zł.
Celnicy, oprócz zarzutu udziału w grupie przestępczej, mają także zarzuty dotyczące ujawniania osobom postronnym informacji służbowych, zaniechania wykonywania obowiązków służbowych, a jeden z nich także zarzuty korupcyjne. Zarzuty wobec nich nie dotyczą jednak przemytu kradzionych samochodów.
Mirecki wyjaśnił, że celnicy ci np. informowali osoby przemycające papierosy o tym, kiedy i gdzie będą mieć służbę, by przemytnicy uniknęli wnikliwej kontroli.
Pozostałym spośród aresztowanych postawiono zarzuty udziału w grupie przestępczej, nabywanie kradzionych samochodów od złodziei, legalizację samochodów w Polsce i ich wywóz na Ukrainę.
Mirecki poinformował, że nie są wykluczone dalsze zatrzymania w sprawie. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie ujawnia jego szczegółów. Grupa działała na terenie całego kraju, najaktywniej w woj. śląskim, wielkopolskim, małopolskim, podkarpackim i na Pomorzu.
W sprawie, oprócz tych 15 osób, które trafiły do aresztów, zatrzymano jeszcze cztery inne. Im postawiono zarzuty m.in. paserstwa i przemytu papierosów.
Wśród podejrzanych jest 13 Polaków i 6 Ukraińców. Wszystkim grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
W rozbiciu grupy uczestniczyło ponad 130 funkcjonariuszy BiOSG i Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Straży Granicznej.