Poszukiwacze skarbów zostali zatrzymani przez CBA pod zarzutem korupcji. Szukali dokumentów, dzięki którym mogliby odnaleźć skarb wart 100 milionów złotych ukryty na Dolnym Śląsku przez hitlerowców. Zdaniem prokuratury, dawali łapówki osobom powołującym się na dojścia m. in. do Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu i biura Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Chodziło o dokumenty z czasów II Wojny Światowej wytworzone przez III Rzeszę. Miały pomóc w poszukiwaniu skarbów „o nieocenionej wartości historycznej”, które zostały skradzione przez hitlerowców w czasie wojny – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Jakiego skarbu szukali?
Tego śledczy nie ujawniają. Zapewniają jedynie, że nie chodzi o słynny „złoty pociąg”, który miałby być ukryty w Wałbrzychu, a o którym tak głośno było kilka lat temu. Z komunikatu Prokuratury Krajowej mogłoby wynikać, że skarb – w związku z którym dojść miało do korupcji - był poszukiwany w okolicach Jeleniej Góry. Bo znajomości i układów szukano właśnie w jeleniogórskim oddziale biura konserwatora zabytków.
W związku z tą sprawą zatrzymano osiem osób
Pięć z nich miało się powoływać na wpływy w różnych instytucjach (oprócz wspomnianych już urzędów związanych z ochroną zabytków, mieli obiecywać dojścia do Generalnej Dyrekcji lasów Państwowych), trzy kolejne osoby to łapówkodawcy.
Poszukiwanie skarbów to nie jedyny wątek tej sprawy. W śledztwie jest też mowa o łapówkach wręczanych w zamian za zlecenia na prace budowlane.
Prokuratura nie ujawnia bliższych informacji o sprawie. Nie odpowiada m. in. na pytanie, czy osoby, które brały łapówki, rzeczywiście miały jakieś znajomości w urzędach czy tylko okłamywały łapówkodawców.