Gościem Marcina Bąka w programie "Wolne Głosy Po Południu" był Adam Borowski, działacz opozycji antykomunistycznej. Rozmowa dotyczyła apelu Komitetu Społecznego „Żądamy Reformy Sądów”.
"W grupie osób dotkliwie doświadczonych przez wymiar sprawiedliwości, pojawił się pomysł, żeby zorganizować apel i zebrać 1 mln podpisów"
– Po wecie pana prezydenta zapanowała pewna konsternacja w naszym obozie - mówił Adam Borowski. - Było wiele pomysłów. Zrodził się pomysł wielkiej demonstracji, by pokazać tym, co protestują, że nie są sami na ulicach. Z drugiej strony przeważyły glosy, że skoro tak się stało, że skoro nie zrobiliśmy demonstracji przed wetem, to trzeba wyciszyć nastroje, bo one nie będą niczemu specjalnie służyć - stwierdził gość programu.
– W grupie osób dotkliwie doświadczonych przez wymiar sprawiedliwości, pojawił się pomysł, żeby zorganizować apel i zebrać 1 mln podpisów. W chwili, kiedy te ustawy zostaną położone na stół, powiemy - macie ogromne poparcie społeczne. Żeby nie było tak, że wybory były 2 lata temu, oszukaliście wyborców itd. Chcemy pokazać, że jest ogromne pragnienie doprowadzenia tej reformy do samego końca. Jak nie teraz to kiedy? - pytał Adam Borowski.
"Istotą jest co z tym teraz zrobimy. Czy skoczymy sobie do gardła, czy zewrzemy szeregi i przygotujemy głęboką reformę"
– Spodziewaliśmy się, że te ustawy pan prezydent podpisze - mówił Borowski. - Oczywiście nie można bezrefleksyjnie podejść do zdania pani Zofii Romaszewskiej. Jeśli miała zastrzeżenia do pewnych konstrukcji, być może były one uzasadnione. Takie porównanie z czasami PRL-u było jednak nieszczęśliwe. Opozycja cały czas krzyczy, że my chcemy wprowadzić PRL BiS - podkreślił Borowski.
– Stało się, czasu nie cofniemy. Podobało mi się spokojne wystąpienie prezesa PiS w TV Trwam. Istotą jest co z tym teraz zrobimy. Czy skoczymy sobie do gardła, czy zewrzemy szeregi i przygotujemy głęboką reformę - stwierdził Borowski.