Błaszczak o podpisaniu ustawy ws. in vitro przez Komorowskiego: Prezydent znów zachował się jak notariusz rządu
– Będziemy szukać kompromisu. To, co jest uchwalone przez Sejm i podpisane przez prezydenta, jest kontrowersyjne. W Senacie nie było jedności wśród polityków PO, senator Iwan odszedł z partii na znak protestu. Niestety jednak zamiast poszukiwania kompromisu prezydent znów zachował się jak notariusz rządu – komentował w TVP Info szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
– Ta ustawa powinna być opracowywana na zasadzie szukania kompromisu – tłumaczył Błaszczak.
In vitro jak kara śmierci
Jak podkreślał, w obecnej formie dokument nie chroni życia ludzkiego i dlatego Prawo i Sprawiedliwość będzie dążyć do jego zmiany. – Będziemy zmieniać tę ustawę w kierunku lepszej ochrony życia i ochrony istoty ludzkiej. Przecież w mniejszości państw na świecie istnieje kara śmierci. Tu też nikt nie zmusza władzy, by orzekał taką karę, ale jest ta kara eliminowana z prawa. Dlaczego? Z tego samego powodu, dla którego powinno być chronione życie. Życie jest najważniejszą wartością – mówił Błaszczak.
– Tysiące istnień ludzkich będą zamrażane w ciekłym azocie. To jest zaprzeczenie ochrony życia, zasady ochrony godności istoty ludzkiej – dodał.
Polityk wskazywał też na aspekt finansowy tego zagadnienia, podkreślając, że metoda in vitro "to przecież świetny biznes dla klinik".
Krytycznie do słów posła PiS odniosła się Barbara Nowacka, współprzewodnicząca Twojego Ruchu. – Cieszę się, że pan Błaszczak tyle mówi o godności. Bo to, co robili politycy PiS w Senacie, to było podeptanie godności rodziców dzieci z in vitro, dzieci z in vitro, ich rodzin – krytykował Nowacka.
– Nie udało się wprowadzić was do cywilizacji życia, Platformę żeśmy wyedukowali – dodał kolejny gość programu Jerzy Wenderlich (SLD).
Kontrowersje wokół ustawy
Ustawa o leczeniu niepłodności została pod koniec czerwca przegłosowana większością 261 głosów, poparło ją większość posłów PO, PSL i SLD. Przeciwko, 176 głosów, byli posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy. Po przegłosowaniu jej przed Senat, w ubiegłym tygodniu została też podpisana prezydent Bronisław Komorowskiego, który odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego w związku z jednym jej zapisem.
Projekt ustawy o leczeniu niepłodności przygotował resort zdrowia; rząd przyjął go w pierwszej połowie marca. Zakłada on, że z procedury in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem.
Projekt zabrania tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. W procedurze tej zapłodnionych mogłoby być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków można byłoby tworzyć, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania - współistniejąca z niepłodnością inna choroba lub wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Zarodek będzie można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni. Do takiego dawstwa mają być przekazywane też zarodki, których oboje dawcy zmarli, także zarodki przekazane do banku komórek rozrodczych i zarodków w celu ich przechowywania, jeśli od tego dnia minie 20 lat.
Rządowy projekt zakazuje preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka. Wyjątkiem mają być sytuacje, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej. Zakazane ma być też niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
Mimo wielokrotnego składania projektów, wcześniej w Polsce nie udało się uchwalić ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca dotychczas ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dot. jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ub. roku Komisja Europejska - Polsce groziła wysoka kara.