– Zabytkiem jest też brama wjazdowa do Auschwitz z napisem „Arbeit macht frei”. To nie jest zabytek w rozumienia tego pojęcia wedle dziedzictwa zachodniej cywilizacji – mówił Czesław Bielecki. Architekt i działacz społeczny podkreślał, że to „co najmniej taka różnica jak pomiędzy gwałtem a miłością”.
Władze Warszawy zapraszają wszystkich mieszkańców do wspólnego spędzenia urodzinowego wieczoru i wzniesienia toastu za Pałac Kultury i Nauki. Toasty będą wznoszone w dzień 60. urodzin budowli „sprezentowanej” Polsce przez Józefa Stalina, czyli 22 lipca.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Władze Warszawy będą świętować 60. urodziny Pałacu Kultury. W dzień komunistycznego święta
Zdaniem Czesława Bieleckiego to „jakieś nieporozumienie”. – To, że ktoś w PRL-u zakochał się w pięknej dziewczynie czy mężczyźnie nie oznacza, że PRL był piękny – mówił. Jednocześnie przyznał, że dziś Pałac Kultury pełni użyteczną funkcję i jego burzenie nie ma sensu.
– Z drugiej strony czczenie i chwalenie pałacu, który był prezentem Stalina, jest przesadą. Niestety miało to niegdyś miejsce przy udziale polskich architektów, którzy swego czasu wygłaszali peany na jego cześć – stwierdził architekt.
Odnosząc się do stwierdzenia, że PKiN jest zabytkiem, Bielecki stwierdził, że „zabytkiem jest też brama wjazdowa do Auschwitz z napisem Arbeit macht frei. – To nie jest zabytek w rozumienia tego pojęcia wedle dziedzictwa zachodniej cywilizacji. Tak samo jest z Pałacem Kultury – mówił. Jego zdaniem różnica jest co najmniej taka jak „między gwałtem a miłością”.
Podkreślał, że pałac to „fragment dramatycznej historii i symbol służalczości części Polaków”.
Dopytywany, jak ocenia organizację 60. urodzin PKiN przez prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, podkreślał, że nie personifikowałby tego. – Jest cały trend w polskich mediach i myśli społecznej, by zacierać to, czym był komunizm. To też jest charakterystyczne w rządach Platformy Obywatelskiej. Urodziny PKiN to esencja tego zjawiska – ocenił.
– Rozpoczęcie demontażu komunizmu to nasze największe osiągnięcie w historii. A tymczasem w Warszawie widzimy but Stalina, który to wielkie zwycięstwo niejako zaciera – skwitował architekt i działacz społeczny.