– Całe nasze życie, nie tylko jako nastolatków, dorosłych ale również osób starszych, jesteśmy szykanowani – mówiła Beata słomka na antenie Telewizji Republika.
Gościem Ewy Stankiewicz w dzisiejszym programie "Otwartym tekstem" była żona bohatera solidarności, który nieustannie siedzi w więzieniu. Zarówno za komuny, jak i teraz, ponieważ wiele się zmienia, ale nie mściwość kasty sędziowskiej, która prześladuje Adama Słomkę uporczywym więzieniem.
Kilka godzin przed nagraniem rozmowy, Adam Słomka wyszedł z więzienia, w którym spędził 5 dni. Sędzia katowickiego sądu rejonowego – podczas rozprawy o likwidację radzieckiego pomnika – nałożył na działacza solidarności karę porządkową tytułem złego zachowania. Kara jednak nie została zapłacona i Słomka trafił do aresztu.
JESTEŚMY SZYKANOWANI CAŁE ŻYCIE
Całe nasze życie, nie tylko jako nastolatków, dorosłych ale również osób starszych, jesteśmy szykanowani. Pierwszy raz zamknięty był jako osoba niepełnoletnia – na mocy dekretu o stanie wojennym zasądzono mu półtoraroczną karę więzienia. To było dość dotkliwe, wyszedł wcześniej, ale kosztowało go to wiele nerwów.
Warto podkreślić, że pierwszy, katowicki areszt Adama Słomki jest tym samym, z którego wyszedł kilka godzin przed nagraniem rozmowy. Mam nadzieję, że jest to koło, które wreszcie się zamknęło. Pierwszy i ostatni areszt Adama Słomki w katowickim więzieniu na ul. Mikołowskiej.
KASTA SĘDZIOWSKA WCIĄŻ TA SAMA
Ja przeżyłam bardzo wiele rozpraw i wiem, że ta kasta sędziowska się nie zmieniła. Większość ludzi, która orzekała w czasach PRL-u i skazywała działaczy solidarności, nadal w sądach funkcjonuje. Są również ich wychowankowie, którzy mają specyficzne zachowanie, podobne sposoby funckjonowania czy też tok rozumowania.
Usuwanie z sali za chęć nagrywania? Sędziowie boją się jawności i publikowania spraw. Mimo tego, iż Ci, którzy są sądzeni, nie mają nic przeciwko nagrywaniu. To nie jest normalne, ponieważ sędziwie widocznie mają coś do ukrycia i stą wiele rozpraw niejawnych.
To samo jest z Adamem Słomką, który – oprócz tego, że walczy o jawność spraw – walczy również o sprawiedliwość. Tymczasem sędziowie wzywają na salę rozpraw policje i wynoszą mojego męża. Poźniej w różnych mediach jego wizerunek ukazuje się jako "osoba, która przychodzi na salę rozpraw i robi burdy". Nikt nie wyjaśnia kim on jest, dlaczego przychodzi, co zamierza robić i jaki ma cel. To nie jest sprawiedliwe.
NIE BYŁO DNIA BEZ WIĘZIENIA
W czasach PRL-u nie było dnia, w którym Adam Słomka nie byłby zatrzymany. Spędział w areszcie czasem 24 godziny, czasem 48 godzin a czasem kilka lub kilkanaście dni. Były również wyroki na kilka lub kilkanaście miesięcy. Poniósł za swoją działalność straszliwą cenę. Po areszcie na rakowieckiej – w którym przesiedział półtoraroku – nabawił się gruźlicy i skutki tej choroby odczywa do dziś.
NIKT NIE WZIĄŁ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZABÓJSTWO MATKI
Od razu po powrocie zobaczył się ze swoją matką, ale musiał wracać do szpitala, ponieważ nie wyzdrowiał. Kilka dni później jego matka została zabita przez pułkownika SB. To była tragedia, młody, 21-letni chłopak nie widział się z matką półtora roku, poźniej zobaczył się z nią dosłownie na chwilę a kiedy chciał do niej wrócić ze szpitala, ona już nie żyła.
Półkownik SB zabił ją jadąc po pijanemu samochodem. Zginęła na miejscu. Za to morderstwo nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Zatrzymali go na chwilę w areszcie ale później – na podstawie zaświadczenia chirurga – został wypuszczony. Bronili swoich, to były takie czasy.
My musimy protestować, ponieważ sytuacja musi się zmienić. Jeśli wiemy, że w stanie wojenymm zginęło ok. 100 osób, ale są też ludzie, którzy nie wytrzymali strasznej presji i szykan. Wiele osób wyjechało, opuściło kraj. Nikt za to nie poniósł kary. To koszmar.
PROGRAM OTWARTYM TEKSTEM EWY STANKIEWICZ W KAŻDY CZWARTEK O 21:10 NA ANTENIE TELEWIZJI REPUBLIKA