Awaria ciepłownicza w Warszawie. Kulisy irracjonalnej sprzedaży polskiej spółki
– Sprywatyzowanie monopolisty za jakieś irracjonalne kwoty, by mieć chwilowy zastrzyk pieniędzy... To było oczywiście takie żenujące tłumaczenie - – powiedział Wojciech Zabłocki, warszawski radny Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Piotrem Nisztorem w programie Telewizji Republika "Rozmowa ściśle jawna".
– Jak pan zareagował, na kolejną informacje dotyczącą awarii, że tym razem pękła rura ciepłownicza - zapytał Piotr Nisztor.
– To było takim smutnym widokiem dla mieszkańca Warszawy, samorządowcem, kiedy prezydent Warszawy wyszedł na konferencje i powiedział, że nie jest to miejska, publiczna, tylko prywatna rura, spółki zagranicznej. To jest żenujące, bo ustawa o samorządzie gminnym mówi wprost o odpowiedzialności za sieci ciepłownicze w samorządzie i prezydent Warszawy jeszcze chyba się tego nie nauczył - mówił Wojciech Zabłocki.
– To była spółka, która przez kilkadziesiąt lat była budowana ze środków kapitału publicznego, miejska spółka, która jest monopolistą na rynku sieci ciepłowniczej. W 2011 roku przy dużym proteście mieszkańców Warszawy, samorządowców, została sprywatyzowana za bezcen spółce Veolia. Wartość jej nieruchomości była większa niż ta kwota - kontynuował.
– Sprywatyzowanie monopolisty za jakieś irracjonalne kwoty, by mieć chwilowy zastrzyk pieniędzy... To było oczywiście takie żenujące tłumaczenie - ocenił polityk.
– Jednorazowy pieniędzy za oddanie w prywatne ręce, zagranicznej firmy za bezcen. To irracjonalne z punktu widzenia ekonomicznego, społecznego. Po prostu skandaliczne - dodał radny.
– Opozycja, czyli w dużej mierze Prawo i Sprawiedliwość mogło zrobić więcej, żeby nie dopuścić do prywatyzacji SPEC-u? - zapytał redaktor prowadzący.
– Nasi radni zbierali wtedy podpisy w sprawie referendum dot. prywatyzacji SPEC-u. Zebraliśmy 151 tysięcy podpisów mieszkańców Warszawy, co było rekordową liczbą. Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostała głucha na te apele, na naprawdę zażartą dyskusje, na protesty mieszkańców. Liczyło się tylko to, żeby bezwzględnie szybko tą spółkę sprywatyzować. Jakie było drugie dno? To pewnie inne instytucje musiałyby ustalić, bo podejrzewam, że to nie mogło być tak, że chodziło tylko o zastrzyk pieniędzy - stwierdził Zabłocki.
– Prokuratura sprawdzała i nie dopatrzyła się większych wątpliwości - zauważył Piotr Nisztor.
– To być może prokuratura nie wystarczy w takim przypadku. Nie jestem znawcą, więc pozostawię to odpowiednim służbą, które być może jeszcze raz się tej sprawie przyjrzą. Było to naprawdę nieracjonalne, bo teraz cierpimy na tym - ocenił gość Telewizji Republika.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ! OBEJRZYJ CAŁY PROGRAM