Trwają święta, szczególny czas dla wszystkich polskich rodzin. Ryszard Gromadzki o znaczeniu świąt dla współczesnych społeczeństw i rodziny rozmawiał z metropolitą krakowskim, arcybiskupem Markiem Jędraszewskim.
Arcybiskup początek wywiadu poświęcił kryzysowi Świąt Bożego – Dla mnie szczególną lekcją były zbliżające się święta w 1999 r., tuż przed magicznym rokiem 2000. Byłem w Paryżu, prowadziłem rekolekcje dla Polonii i wtedy arcybiskup Paryża nakazał księżom przypomnieć ludziom o co chodzi z rocznicą 2000 r. i kazał wyprowadzić szopki przed kościoły. Przed polskim kościołem sprowadzano krakowską i częściowo cygańską szopkę, gdzie figury były wielkości człowieka. Przyjeżdżały to filmować ekipy telewizyjne, ale o co w tym chodziło - że to przypominało, że to jest Boże Narodzenie, a nie event kulturowy, czy komercyjny. To mi uświadomiło, że coś złego się dzieje z kulturą zachodnią. To, że w życzeniach od urzędów nazywa się to „świętami zimowymi”, czy „wypoczynkiem zimowym” – opowiadał arcybiskup Jędraszewski.
"Warunki przyjścia na świat Zbawiciela uwłaczają naszym standardom"
Co jest najważniejszym elementem świąt? – Przyjście dziecka na świat daje radość, przyciąga pastuszków. Cieszymy się z niego, jako ludzie dobrej woli. Przypominam, że to od wieków jest odrzucane jako niemożliwe, poczęcie z dziewicy. To jest niemożliwe, bo jest niezgodne z nasz rozsądkiem. Dzisiaj jesteśmy już w sytuacji, gdzie nie liczą się fakty, a narracje. Dajemy sobie wtłoczyć przekonanie, że fakty i prawda się nie liczą, a liczy się to, co możemy przekazać iluzyjnie, by kogoś do siebie przekonać – stwierdza nasz gość.
– Nie ma piękniejszego dowodu na to, że Bóg nas ukochał niż to, że zesłał nam swojego syna. To coś co jest zawarte w przesłaniu śpiewu anielskiego – „oddajemy Bogu chwałę”. Chwałą, którą możemy oddać Bogu jest to, że człowiek żyje. Każdy człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga. Jest tyle dobroci związanego z czasem bożonarodzeniowym, a tymczasem świat neopogański to odrzuca - dodaje metropolita Krakowski.
A jaka jest w tym wszystkim rola rodziny?– Odwołam się do tego co mówił Jan Paweł II, co podkreślił na Placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 r. Człowiek nie może zrozumieć siebie bez Chrystusa. Nie zrozumiemy siebie jako rodziny, bez odniesienia się do betlejemskiej rodziny. Tego co tworzyło niezwykłą miłość Józefa i Najświętszej Panny. Bez miłości do poczętego dziecka. I bez Pana Jezusa, który cementował to wszystko. Jesteśmy przyzwyczajeni do wysokich standardów życia, a przecież warunki przyjścia na świat Zbawiciela uwłaczają naszym standardom. Dlaczego o tym mówię? Otoczenie w jakim żyje człowiek jest ważne, ale nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest miłość. To sprawia, że święta są oczekiwane. Stąd ta nostalgia. Ta rodzina od samego początku była uzależniona, to los tułaczy, wygnańców w pogańskim kraju. Mimo wszystko domyślamy się, że musiał być to piękny czas dla świętej rodziny – zakończył arcybiskup Jędraszewski.