Temat naszego filmu odstrasza. Spółki, firmy, banki, które zazwyczaj wspierają budżety na hasło ludobójstwo, rzeź, Ukraina, banderowcy od razu się wycofują – przyznaje Wojciech Smarzowski, reżyser "Wołynia".
W opublikowanym w serwisie YouTube nagraniu Smarzowski informuje, że zmontowano już prawie cały epicki film o ludobójstwie na Kresach. – Do zakończenia "Wołynia" brakuje jeszcze kilku kluczowych scen, których nie udało się nakręcić z powodów finansowych – oświadcza, dodając, że temat tego filmu "parzy".
Prosząc o wsparcie "Wołynia" reżyser podkreśla, że do jego ukończenia brakuje 2,5 mln złotych. – Pieniędzy szukamy wszędzie, no może poza Rosją, z powodów politycznych – zaznacza. Premiera filmu, który opowiada o zbrodniach popełnionych na Kresach w czasie II wojny, zaplanowana jest na jesień 2016 r.
Grzegorz Motyka, historyk zajmujący się ludobójstwem na Wołyniu pisał, że 11 lipca 1943 oddziały UPA zaatakowały 99 miejscowości, w których żyli Polacy. Później celem napadów stało się 520 wsi i osad, zamordowanych zostało około 10-11 tysięcy Polaków.
Z kolei amerykański historyk, który także przyjrzał się sprawie ludobójstwa wołyńskiego, Timothy Snyder, podawał, że od wieczora 11 lipca 1943 r. do rana 12 lipca UPA zaatakowała w 167 miejscach. Tzw. krwawa niedziela była punktem kulminacyjnym rzezi wołyńskiej, czyli akcji masowej eksterminacji polskiej ludności cywilnej na Wołyniu przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery (OUN-B), Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) oraz ukraińską ludność cywilną.