Antysemityzm staje się powoli we Francji tematem numer jeden

Francuskie media podważają wyniki sondażu dla CNN i dodają, że może tu chodzić o „błąd metodologiczny”, bowiem angielskie słowo „holocaust” nie jest nad Sekwaną powszechnie używane (częściej używa się słowa „Shoah” i terminu „ludobójstwo”), ale można mówić o pewnym szoku.

Antysemityzm staje się powoli we Francji tematem numer jeden. Zaczęło się od danych, które mówiły o tym, że liczba antysemickich aktów różnego typu we Francji wzrosła w 2018 r. o 74 proc. (do ponad 500). Przypomniano też, że w ostatnich tygodniach pojawiły się swastyki namalowane na plakacie z Simone Veil, że wycięto drzewo posadzone na pamiątkę Ilana Halimiego, młodego Żyda torturowanego i zamordowanego w 2006 r. Teraz doszedł werbalny atak w czasie manifestacji żółtych kamizelek w Paryżu na filozofa Alaina Finkielkrauta. Co prawda większość źródeł twierdzi, że stał za nim muzułmański salafita, ale rząd postanowił wykorzystać ten fakt dodatkowo do ataku na ruch żółtych kamizelek. Jakby tego wszystkiego było mało, dwójka nastolatków ostrzelała z wiatrówki Żyda koło synagogi w Sarcelles, lekko go raniąc. 15- i 16-latek zostali zatrzymani. Prokuratura w Pontoise uznała to za kolejny akt antysemityzmu.

Nic dziwnego, że w dzwony alarmu uderzyła i klasa polityczna. Już kilka dni temu 14 partii politycznych wydało wspólną deklarację w tej sprawie. Teraz zaczynają się mnożyć działania potępiające antysemityzm.

Więcej w dzisiejszej "Codziennej"

Serdecznie polecamy czwartkowe wydanie "Codziennej".
Więcej na stronie https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/hbCSjAYX14

— GP Codziennie (@GPCodziennie) 20 lutego 2019