W Brzegu, Oławie, Wrocławiu i wielu innych miejscowościach położonych wzdłuż Odry trwają nocne prace przy umacnianiu wałów. Przyroda podarowała im wszystkim więcej czasu
Punkt kulminacyjny fali powodziowej ma pojawić się później niż przewidywano. Mniej więcej za 11-12 godzin - dowiedział się nasz reporter Adrian Borecki. Najbliższe godziny rozstrzygną, co się stanie z miastem.
Burmistrz Oławy Tomasz Frishmann rozmawiał na antenie TV Republika z naszym reporterem tuż przed 2.00 nad ranem.
Na szczęście prognozy i modele pokazują, że fala będzie niższa niż przewidywano, bo 770 cm, ale niestety będzie dłuższa, co może doprowadzić do rozmiękczania wałów - zaznaczył burmistrz
"Oława jest położona między dwoma rzekami Oławą i Odrą. Kiedy otrzymaliście informacje o fali?" - pytał Borecki.
Nie otrzymywaliśmy żadnych informacji. Informujemy się wzdłuż rzeki samorządami. Powołaliśmy własny sztab.
Na pytanie jaki jest limit stanu powodziowego burmistrz przyznał, że wolałby, żeby do tego poziomu woda nie dotarła, bo to jest
830 cm.
Nie chcielibyśmy tego sprawdzać. Wystarczy konar, który spiętrzy wodę i modele mogą się nie sprawdzić.
Około godziny 2 pojawiła się kolejna jednostka WOT.
Oni już tu byli, ale w miarę jak się przesuwa się fala powodziowa, to jest ich więcej - powiedział burmistrz.
Opóźnienie fali, o którym mówił burmistrz Oławy zwiększa szanse każdej miejscowości, która położona jest wzdłuż Odry, dając więcej czasu na reakcję tym, którzy są za bezpieczeństwo mieszkańców odpowiedzialni i tym, którzy stają później na wałach, by układać worki z piaskiem.
Źródło: Republika