Ludzie Putina w Europie. Który z przywódców był pierwszym?
Donald Tusk coraz bardziej się odkrywa. Pycha albo lęk ujawniają poziom jego człowieczeństwa.
Słuchając ostatniego wynurzenia, pełniącego funkcję premiera w Polsce, Donalda Tuska, zachodzi nieodparte wrażenie, że nie ma dobitniejszej ilustracji do przysłowia polskiego "mądrej głowie dość dwie słowie".
Donald Tusk nigdy nie był człowiekiem lotnym, o otwartym umyśle i brawurowym intelekcie. Stał zwykle raczej po przeciwnej stronie. Na jego zmyśloną opowieść o prorosyjskości polskich patriotów, od polityków Zjednoczonej Prawicy, przez Telewizję Republika, na wyborcach PiSu i wspierających Dom Wolnego Słowa kończąc, może łowić naiwność w stawie swojego obozu.
Wszelako Tusk nie tylko konserwatystów naszej ojczyzny stara się pomazać bliskością z Putinem. To samo próbował zrobić z Donaldem Trumpem, w którego powrót do Białego Domu Tusk nie wierzył. Dziś musi z tym żyć, a to nie będzie łatwe. Nie będzie też korzystne... dla Polski.
Uwierzyli iż mogą okiełznać zło i czerpać z niego korzyść
Wojna na Ukrainie podkreśliła to, o czym większość w Europie wiedziała. Rosyjska agresja uwypukliła tylko tym, którzy cierpią na krótkowzroczność, które kraje i którzy z przywódców chętnie i bez skrupułów spędziliby urlop na rosyjskim Krymie. O rosyjskości prezydenta Białorusi przekonywać nie trzeba. Aleksandr Łukaszenka stoi za Putinem od dawna i w pełni oddany.
Kiedy wybuchła wojna bardzo szybko okazało się, że słabość do Rosji, taką jaka ona jest, ma prezydent Macron oraz kanclerz Scholz. Obrazy Emmanuela Macrona czekającego na telefon od Putina są niewymazywalne, a 5 tysięcy hełmów wojskowych na zawsze pozostanie symbolem niemieckiego pragmatyzmu Olafa Scholza.
Liderzy dwóch wielkich państw Europy, Francji i Niemiec, nie zdali testu przywództwa w czasach próby. Polegli. Stało się tak dlatego, że uwierzyli iż mogą okiełznać zło i czerpać z niego dla siebie korzyści.
Oni też "grają" dla Moskwy
Obok Scholza, Macrona i Łukaszenki pojawiły się jeszcze dwie postacie, które grają w Sbornej.
Aleksandar Vuczić, prezydent Serbii, czapkował Putinowi dyplomatycznie, ale jego wyłamanie się z sankcji na Rosję po wybuchu wojny, było jasnym sygnałem czyim jest prezydentem. Długo w stawce niewidzialnych utrzymywał się Robert Fico, ale w końcu i on, po ostatniej wizycie w Moskwie, nie zostawił wątpliwości swojemu narodowi, w czyim interesie jest stoi na czele Słowacji.
On sam jest prawdziwym, dobitnym świadectwem
Zanim jednak ludzie Putina pojawili się w Europie, był on. Jego człowiek w Warszawie. Ten, który dziś tak głośno krzyczy o przeciwnikach politycznych, zarzucając im fałszywie to, czego sam jest prawdziwym świadectwem.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X