Wiele wskazuje na to, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Lewicę reprezentować będzie kobieta. Tak wynika przynajmniej z wypowiedzi Krzysztofa Gawkowskiego i Roberta Biedronia. Ale ostatecznej decyzji wciąż nie ma.
Gawkowski, wicepremier, minister cyfryzacji i jeden z liderów Lewicy, pytany w radiowej Jedynce kto będzie reprezentować w wyborach Lewicę, stwierdził na wstępie, że prawdopodobnie kandydat lub kandydatka na prezydenta zostanie ogłoszona w grudniu, przed świętami Bożego Narodzenia, ale nie wcześniej niż 15 grudnia. "Wszyscy będą mówili o tym, kto będzie czarnym koniem, który zawalczy o procenty i będzie miał znaczenie przy drugiej turze wyborów" - powiedział.
Dopytywany, o kogo chodzi, wymienił Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk i Magdalenę Biejat. Zapytany, czy w badaniach jest uwzględniania minister równości Katarzyna Kotula, Gawkowski potwierdził. Przyznał, że w badaniach są także mężczyźni, ale nie chodzi o jego osobę.
Biedroń stawia na kobiety
Współprzewodniczący Nowej Lewicy i eurodeputowany Robert Biedroń w rozmowie z wp.pl nie krył, że jego ugrupowanie powinno postawić na silną kobietę.
"Chcemy, żeby to były emocjonujące tygodnie, dlatego tej decyzji jeszcze nie podjęliśmy. W środę o godz. 11.00 będziemy mieli kolejne wyniki badań, które zleciliśmy i w ciągu najbliższych dni będziemy podejmowali decyzję. Myślę, że w połowie grudnia - na przełomie grudnia i stycznia będziemy przedstawiali naszą kandydaturę na prezydenta, albo prezydentkę" - oznajmił Biedroń.
Lewica ma w kim wybierać. Sami państwo na tej giełdzie podajcie nazwiska, całkiem mocne, szczególnie kobiet, które chcą startować w wyborach. Uważam, że dzisiaj jest takie oczekiwanie społeczne, jeśli chodzi o Lewicę, że powinna to być kobieta. Zwłaszcza, że byłaby to jedyna kobieta w tym wyścigu prezydenckim. To mógłby być czarny koń tych wyborów - dodał eurodeputowany.
Źródło: wp.pl. PR 1