„Operacja Polska” przeprowadzona przez NKWD jest zbrodnią niemal zapomnianą. Na szczęście w ostatnich latach mówi się o niej coraz więcej. Właśnie mija 80 lat od rozpoczęcia tego ludobójstwa. Dominika Figurska, w rozmowie z dr Maciejem Wyrwą z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
– Pozwolę sobie zacząć od samej nazwy. Zamiast używać sformułowania „Operacja Polska” należałoby mówić „Operacja anty-polska NKWD”. Jest to jedna z operacji narodowościowych przeprowadzonych w okresie „wielkiego terroru” w latach 1937-38 na Polakach mieszkających w ZSRS. Wedle oficjalnych danych w państwie tym po pokoju ryskim mieszkało około 800 tys. Polaków. Wiemy jednak, że spisy były fałszowane. My szacujemy, że to było od miliona do miliona 200 tys. Polaków. Podstawą wszczęcia tej operacji był rozkaz numer 00485 wydany przez Nikołaja Jeżowa, szefa NKWD, który rozpoczynał represje wobec Polaków w Związku Sowieckim. Ofiarami mieli paść szpiedzy polscy działający w ramach Polskiej Organizacji Wojskowej. Warto nadmienić, że w tym okresie ta organizacja już nie funkcjonowała w Związku Sowieckim. Represjom miały być poddane też osoby, które przeszły przez granicę z Polski do Sowietów. Także osoby polityczne, działacze komunistyczni, działacze z okręgów narodowościowych, marchlewszczyzny, dzierżyńszczyzny, działacze PPS-u i innych ugrupowań uznanych za wrogie władzy sowieckiej. W praktyce rozkaz ten dosięgnął wszystkich Polaków mieszkających w Związku Sowieckim, bez względu na przynależność partyjną, status materialny, pochodzenie. Tutaj decydowała Polskość – zauważa dr Wyrwa.
"Rodziny ofiar w dalszym ciągu żyją w państwach powstałych po rozpadzie ZSRS"
Ile osób mogła objąć ta zbrodnia? – Niestety do dnia dzisiejszego nie znamy liczby osób represjonowanych. Nie będziemy jej znali tak długo, jak nie będziemy mieli dostępu do archiwów postsowieckich przechowywanych w Moskwie. To m.in. archiwa NKWD. Nie mamy dostępów do protokołów „dwójek” i „trójek”, czyli organów pozasądowych, które „sądziły” Polaków w ramach tej operacji. Dysponujemy tylko szacunkowymi danymi, wedle niepełnej wiedzy. Represjonowano około 140 tys. osób, z tego 111 tys. zamordowano, a 28 tys. zesłano do łagrów – odpowiada gość Dominiki Figurskiej.
Dlaczego „Operacja Polska” jest mniej zakorzeniona w świadomości historycznej w porównaniu do Rzezi Wołyńskiej i Zbrodni Katyńskiej. – Myślę, że nie miał kto się w Polsce upomnieć o ofiary „Operacji Polskiej”. Potomkowie ofiar żyją w dalszym ciągu na Ukrainie, na Białorusi, w Rosji i innych krajów powstałych po rozpadzie Związku Sowieckiego. W Polsce tych osób jest stosunkowo niewiele. Dlaczego jeszcze? Cieniem na naszym postrzeganiu „wielkiego terroru” były procesy moskiewskie, które były nagłaśniane. Były to procesy w których Stalin rozprawiał się ze swoimi przeciwnikami politycznymi. One były szeroko nagłaśniane na świecie. Tak naprawdę przez długi okres „wielki terror” był kojarzony tylko z tym oraz czystką w aparacie państwowym i wojsku. Dopiero lata 90-te pokazały, że „wielki terror” zasługuje na miano „wielki” ze względu na operacje narodowościowe, które pochłonęły setki tysięcy ludzi – zakończył dr Maciej Wyrwa.