Haiti ma nowy rząd. Szefem został 71-letni neurochirurg
Po rezygnacji tymczasowego premiera Haiti władzę w tym kraju przejął nowy rząd, na czele którego stanął Ariel Henry. Nowy gabinet został zaprzysiężony w Port-au-Prince.
Tymczasowy premier Haiti Claude Joseph ustąpił ze stanowiska, aby funkcję szefa rządu mógł objąć, zgodnie z wolą zamordowanego 7 lipca prezydenta Jovenela Moise'a, Ariel Henry. W nowym rządzie Joseph objął stanowisko ministra spraw zagranicznych.
Agencje zwracają uwagę, że zmiana na stanowisku szefa rządu Haiti nastąpiła po wydaniu w sobotę wspólnego oświadczenia ambasadorów Niemiec, Brazylii, Kanady, Hiszpanii, USA, Francji, UE oraz przedstawicieli ONZ i Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), którzy wezwali do powołania w tym kraju „inkluzywnego” rządu opartego na szerokim porozumieniu.
Dyplomaci zaapelowali też o powołanie na stanowisko premiera wskazanego przez Moise'a Henry'ego. Prezydent desygnował go na szefa rządu tuż przed zamachem, w którym zginął, Henry nie został jednak zaprzysiężony.
Oświadczenie dyplomatów wydano wkrótce po powrocie do kraju Martine Moise, żony zamordowanego prezydenta, która została ranna podczas zamachu i była leczona w szpitalu w Miami.
Ariel Henry, 71-letni neurochirurg, pełnił już urząd ministra spraw wewnętrznych oraz spraw społecznych i pracy.
Zabójstwo prezydenta
Pogrzeb zamordowanego prezydenta ma się odbyć 23 lipca w stolicy kraju, Port-au-Prince.
Do zabójstwa 53-letniego Moise i postrzelenia jego żony doszło w nocy z 6 na 7 lipca w rezydencji głowy państwa.
Wśród 28 zatrzymanych podejrzanych o udział w zabójstwie prezydenta byli Kolumbijczycy, dwaj haitańscy Amerykanie i czterej obywatele Dominikany. Nadal trwa śledztwo mające zidentyfikować wszystkich zleceniodawców zamachu. W piątek szef kolumbijskiej policji oznajmił, że zamordowanie Moise'a zostało zlecone przez byłego urzędnika haitańskiego resortu sprawiedliwości.
W ostatnich miesiącach Moise, rządzący od ponad roku dekretami, stanął w obliczu gwałtownych protestów, gdyż liderzy opozycyjni i ich zwolennicy odrzucili jego plany przeprowadzenia referendum konstytucyjnego w sprawie wzmocnienia pozycji prezydenta, domagając się jego ustąpienia.