Znajdujemy się w punkcie energetycznego zwrotu. W 2020 roku UE złożyła deklarację osiągnięcia neutralności emisyjnej, Chiny i Japonia ogłosiły swoje strategie, a wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych przypieczętował to światowe zobowiązanie. Europa stoi wobec transformacji – pocovidowej, cyfrowej, klimatycznej, gospodarczej.
W takim momencie czas płynie szybciej, a decyzje ważą więcej. Zwłaszcza z perspektywy roku 2020, który zapamiętamy nie tylko jako rok globalnej pandemii, ale również jako rok przełomu klimatycznego.
Nie da się ukryć: droga Polski do neutralności klimatycznej jest wyboista i długa. Na początku tej drogi znajduje się węgiel, na końcu – odnawialne źródła energii. A gaz? Pośrodku, dla gazu przewidziano bowiem rolę paliwa przejściowego.
Znaczenie gazu rosło, kiedy rosło zapotrzebowanie na energię, to efekt wzrostu gospodarczego i rozwoju przemysłu. Podobne wnioski płyną z ostatniej prognozy Gaz-Systemu, czyli z projektu Krajowego Dziesięcioletniego Planu Rozwoju (KDPR) systemu przesyłowego na lata 2022-2031: mianowicie w ciągu dekady popyt na gaz wzrośnie o 50 procent.
Według S&P Global na pięciu największych europejskich rynkach energetycznych – w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Francji, Niemczech i Hiszpanii – w planach jest łącznie 60 GW nowych mocy gazowych w energetyce, co oznacza ich rozrost o ponad jedną trzecią. Nie ulega wątpliwości, że za kilkadziesiąt lat gaz nadal będzie jednym z podstawowych w Polsce i Europie źródeł energii, tyle że w większości będzie to już gaz odnawialny i niskoemisyjny.
Transformacja jest naszym wspólnym zadaniem: wymaga konsensusu społecznego i współpracy różnych instytucji i sektorów. Dlatego warto pamiętać, że dążenie do celów klimatycznych to nie wyścig, a ich osiągniecie to nie meta. Raczej start do nowej rzeczywistości energetycznej. Dlatego każde państwo, każda firma, zwłaszcza z tego sektora, musi iść w swoim tempie, by zbudować wydajny system, zapewniający bezpieczne dostawy energii i trwałą neutralność klimatyczną.
Wiemy, że paliwa kopalne ze względu na rosnące ceny emisji i koszty środowiskowe nie będą w dłuższej perspektywie gwarantować bezpieczeństwa energetycznego. Transformacja gospodarki z „węglowej” do „zielonej”, opartej o czyste paliwa i odnawialne źródła energii, to też szansa zdobycia niezależności energetycznej.
Nie oznacza to jednak, że gaz rozwiąże wszystkie problemy. Fakt, w polskich warunkach to właśnie gaz gwarantuje efektywną obniżkę emisji, a emisyjność polskiej gospodarki musimy obniżyć szybko i znacząco. Z drugiej strony gaz to tylko jedna z dróg prowadzących do neutralności klimatycznej, obok fotowoltaiki, farm wiatrowych, biometanu czy wodoru.
Należy dodatkowo podkreślić, że kwestia przyszłości inwestycji gazowych to nie jest jedynie wyzwanie dla Polski. W 2019 roku Niemcy zużyli ponad 88 mld m sześc. gazu, Brytyjczycy, choć obecnie już poza Unią, prawie 80 mld m sześc., Francja – ponad 43, a Hiszpania około 36 mld m sześc. Te kraje być może nie potrzebują do rozwoju OZE pomostu w postaci gazu ziemnego, bo energia odnawialna stanowi już dość istotny udział w ich miksach energetycznych, ale trudno też sobie wyobrazić, aby w krótkim czasie te ogromne wolumeny skurczyły się do zera.
Warto pamiętać o zastrzeżeniach Komisji Europejskiej wysuwanych wobec gazu ziemnego w zakresie jego emisyjności. Chodzi przede wszystkim o emisyjność podczas transportu i przechowywania. Pamiętajmy, że zastrzeżenia wobec wykorzystania gazu kierowane są do wszystkich państw europejskich ze znacznym stopniem wykorzystania tego paliwa, nie tylko do Polski.
Niegdyś wydawało się, że położenie Polski jest przekleństwem, ale teraz Polska może wykorzystać swoją pozycję geopolityczną, aby stać się sercem energetycznych przemian w naszej części regionu. W perspektywie dekad jasne jest, że wszyscy zyskamy, a podstawową stawką transformacji energetycznej jest wyższa jakość życia każdego Polaka, szanse na życie w bardziej przyjaznym środowisku, co z pewnością da oszczędności w służbie zdrowia, ale także nowe, wysokiej jakości, miejsca pracy.