Wojna na Ukrainie przybiera coraz bardziej nieludzkie, bezwzględne i barbarzyńskie oblicze. Rosyjska artyleria nagminnie ostrzeliwuje szpitale, szkoły i osiedla mieszkaniowe, a liczba ofiar wśród ludności cywilnej, w tym również dzieci, rośnie. Czy Putinowi chodzi jedynie o uczynienie z Ukrainy wasala, czy też kryje się za tym jakaś dodatkowa strategia?
- Jeżeli Rosjanom uda się zamknąć pierścień wokół Kijowa, czekają nas obrazki śmierci głodowej, czekają nas obrazki absolutnej, ludzkiej tragedii – zauważa dr Spasimir Domaradzki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Na tym tle należy przypomnieć tragedię Aleppo podczas wojny w Syrii i jej skutki w postaci kryzysu migracyjnego w państwach ościennych oraz Unii Europejskiej.
- Bombardowania Aleppo były wymierzone w dzielnice mieszkaniowe, właśnie po to by generować masowe migracje do Europy – uważa mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris. Jego zdaniem był to rosyjski eksperyment z, jak to nazwał, bronią masowej migracji, którego celem było zdestabilizowanie Unii Europejskiej.
Prokurowana migracja
- Rosjanie doskonale opanowali tak zwaną metodę prokurowanych migracji i nie ulega wątpliwości, że i tym razem spróbują wykorzystać ten oręż, z jednej strony po to, żeby osłabić Ukrainę, żeby zmusić do opuszczenia Ukrainy przez tych wszystkich, którzy mogliby stanowić opozycję przeciw nowej władzy prorosyjskiej, żeby ten kraj na nowo sprowadzić do roli wasala Moskwy. Ale przy okazji żeby zdestabilizować państwa ościenne – podkreśla Kwaśniewski.
Jeżeli rzeczywiście jednym z celów Putina jest wywołanie fali migracyjnej, to musimy się na nią przygotować i nie dać zaskoczyć, tak jak to było w przypadku wojny syryjskiej.
- Jaki jest cel Putina na Ukrainie? - zastanawia się dr Domaradzki. – Czy jego celem jest przejęcie kontroli nad Ukrainą do Dniepru, wraz z Kijowem, pozostawiając Ukrainę Zachodnią jako samodzielny podmiot, czy też przejęcie kontroli nad całym państwem. Jeżeli nad całym państwem, to jest to całkiem inna perspektywa, w której to my będziemy skazani na olbrzymią falę uchodźców – podkreśla.
- Skala brutalności pokazuje, że celem nie jest sama kontrola nad Ukrainą. Nie chodzi o ustanowienie rządu, chodzi o złamanie ducha Ukraińców, chodzi o zniszczenie państwowości, chodzi o pokazanie, że Rosja wraca do gry kosztem międzynarodowego ładu – dodaje Domaradzki.
Rosja - państwo barbarzyńskie
Dalszy rozwój konfliktu na Ukrainie jest trudny, jeśli nie wręcz niemożliwy, do przewidzenia. Tym bardziej, że – jak podkreśla mec. Kwaśniewski z Instytutu Ordo Iuris – mamy do czynienia z „państwem barbarzyńskim”, które jedynego źródła prawa upatruje w sile.
- Mamy do czynienia z państwem barbarzyńskim, które złamało wszelkie zasady prawa międzynarodowego. W przypadku agresji Federacji Rosyjskiej i Białorusi na Ukrainę nie podano nawet żadnego sensownego pretekstu. Mamy do czynienia z ostentacją w łamaniu zasad prawa międzynarodowego – podkreśla.
- Narracja i sposób widzenia świata przez Rosję jest absolutnym zagrożeniem, jest niszczycielski dal cywilizacji zachodniej i z nim nie ma możliwości kompromisu. To jest świat z którym trzeba walczyć, to jest świat z którym nie można wchodzić w interakcje. To powoduje, ze również zachód musi być niezwykle ostrożny i jednoznaczny, a to oznacza dalszą konfrontacje – podkreśla z kolei dr Domaradzki.
Niemożliwy kompromis
Jak dodaje perspektywa kompromisowego rozwiązania tego konfliktu w zasadzie nie istnieje. Oznaczałoby ono bowiem bądź porażkę Putina, „na którą jego nie stać, bo to jego koniec”, bądź też przystanie na złamanie ładu międzynarodowego, „na którego straży stoi Zachód”.
- Unicestwienie państwa ukraińskiego to jest minimum tego, co chce Putin. To jest cena nie do przyjęcia. W związku z tym ten konflikt będzie trwał, a im dłużej będzie trwał, tym bardziej obie strony będą się mobilizowały – zaznacza Domaradzki.
Jego zdaniem, wytworzyła się sytuacja, w której, jako Zachód, musimy nauczyć się żyć niejako od nowa.
- Sankcje w obecnej sytuacji są o wiele ważniejsze dla nas. One muszą nam uświadomić, że wkraczamy w nowy okres zimnej wojny. Musimy się nauczyć żyć ze świadomością, że Rosja jest wrogiem, a jakakolwiek zależność jest narzędziem wykorzystywanym przeciwko Zachodowi. To jest fundamentalny zwrot, z którym mamy do czynienia – podkreśla Domaradzki.