Napaść na księgarnię "Gazety Polskiej" pod nosem policji

Artykuł
foto: Marcin Pegaz

- Dwóch ubranych na czarno mężczyzn wtargnęło dziś po południu do księgarni „Gazety Polskiej”. Zdemolowali lokal i zabrali z niego ukraińską flagę, którą Telewizja Republika oraz „Gazeta Polska” otrzymała od przywódców Euromajdanu - relacjonuje portalowi Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.

Jak wyjaśnił redaktor naczelny "GP" i wiceprezes Telewizji Republika, kilka godzin przed napaścią do lokalu wtargnął mężczyzna, zagroził pracownikom i zażądał zdjęcia wywieszonej tam ukraińskiej flagi. - Pracownicy uznali to za incydent, więc go zignorowali - dodał.

Flaga była niezwykle cenna, bowiem podpisali się na niej wszyscy przywódcy poszczególnych sotni z kijowskiego Majdanu. - Tylko dwa środowiska otrzymały od Ukraińców taką pamiątkę, my i „Solidarność”. To był ich wyraz wdzięczności za rzetelne relacjonowanie wydarzeń na Ukrainie, za zaangażowanie Polaków w pomoc Ukraińcom, za udział klubów „Gazety Polskiej” - tłumaczył Sakiewicz.

Jego zdaniem akcja nie była spontaniczna, ale dobrze przygotowana. - Wiedzieli jak uciekać. Mimo, iż księgarnia była pełna ludzi, bandyci, przewracając regały, uniemożliwili pościg. Cała akcja trwała kilkanaście sekund - powiedział.

Nikomu nic się nie stało, ale lokal został zdemolowany.

- Najprawdopodobniej bandyci zostali zarejestrowani przez monitoring. Złożyliśmy już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Na nasze wezwanie przyjechała policja kryminalna. Bandycki czyn potraktowano jak atak terrorystyczny. Jego celem było zastraszenie Polaków, by nie eksponowali przyjaźni z narodem ukraińskim - twierdzi Sakiewicz.

Redaktor naczelny „GP” dziwi się, że do bandyckiego napadu doszło pod nosem policji. Księgarnia tygodnika leży kilkaset metrów od miejsca, gdzie odbywają się główne uroczystości 4. rocznicy tragedii smoleńskiej. Wszędzie naokoło rozlokowane są siły prewencji.

Źródło: TELEWIZJAREPUBLIKA.PL, niezalezna.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy