Ziemkiewicz: Trzeba być skończonym kretynem, by będąc Polakiem, czcić rocznicę zakończenia II Wojny Światowej

Artykuł
telewizja republika

Co, do ciężkiej cholery, my mamy niby do uczczenia w tym dniu? Że zostaliśmy wykorzystani, zdradzeni i straciliśmy wszystko?! – pyta publicysta Rafał Ziemkiewicz w swoim felietonie.

Trzeba być skończonym kretynem, by będąc Polakiem czcić rocznicę triumfu przedsiębiorstwa Wielka Trójka (dawniej Ribbentrop-Mołotow) i dekorować na nią ulicę narodowymi flagami – stwierdza Ziemkiewicz w tekście opublikowanym na portalu interia.pl.

Ziemkiewicz pisze, że Polacy chcieliby, żeby pamiętano, iż to oni pierwsi powiedzieli Hitlerowi „nie”, że mieli państwo podziemne, najliczniejszą antyniemiecką partyzantkę. Ponad 300 tysięcy żołnierzy AK - czymże była przy tym sławiona francuska „Resistance"?! – przywołuje publicysta. Przypomina również, że Polska nigdy nie stworzyła, w przeciwieństwie do Francuzów czy Skandynawów, żadnego kolaboracyjnego rządu, żadnego legionu ochotniczego u boku SS, złamaliśmy kod Enigmy, obroniliśmy Tobruk, zdobyliśmy Narwik i Monte Cassino, biliśmy rekordy zestrzeleń w Bitwie o Anglię.

Zdaniem Ziemkiewicza „g... to kogokolwiek na szerokim świecie obchodzi”. Wystarczy proste pytanie: Polacy brali udział w defiladzie zwycięstwa w 1945 w Londynie? Nie. Byli nawet Maorysi, Irańczycy, Syryjczycy. A Polaków nie było. Nie załapali się na zwycięstwo –pisze.

Według publicysty potraktowano nas dokładnie tak samo, jak wszystkie inne kraje regionu. Choć tamte były po stronie Hitlera, a my wykrwawiliśmy się śmiertelnie stawiając mu opór (proporcjonalnie do posiadanych zasobów nikt w tej wojnie większych strat nie poniósł) – uzupełnia.

Ziemkiewicz konstatuje też, że w imię wyznawanej narracji świat musi historię "poprawić" i udowodnić, że Polska na swój los zasłużyła. Jego zdaniem to właśnie dlatego lansuje się fałszerzy historii pokroju Grossa, dlatego kręci się parszywe filmy o brudnych antysemitach z AK, dlatego pisze się i mówi w zachodnich mediach "polskie obozy zagłady".

Gdyby prezydent... bodaj tam, gdyby najniższej rangi amerykański urzędniczyna w czymś uchybił czci ofiar holocaustu albo nazwał Afroamerykanina Murzynem, skandal byłby niewiarygodny i międzynarodowy – ale Polakom można pluć w gębę do woli, żadnej godności nie mają. Przynajmniej ci tworzący tak zwane "elity" – czytamy w tekście Rafała Ziemkiewicza.

W jego opinii II wojna światowa nie była starciem Dobra ze Złem, ale starciem dwóch wielkich gangsterów, którzy, pierwotnie w sojuszu, zamierzali podbić cały świat. Ziemkiewicz zauważa również, że ten większy, straszniejszy, który tę wojnę zaplanował, przygotował i zrobił wszystko, by ją rękami mniejszego wywołać – nie zamierzał się dzielić.

Źródło: fakty.interia.pl, telewizja republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy