Rosyjski sąd zwolnił za kaucją kolejnego działacza Greenpeace'u

Artykuł

Sąd w Petersburgu zmienił Andriejowi Allachwierdowowi, kolejnemu z zatrzymanych po akcji Greenpeace'u na Morzu Barentsa, areszt tymczasowy na kaucję. Rano przystąpił do rozpatrzenia wniosku Polaka, Tomasza Dziemianczuka.

Rosyjski dziennikarz Andriej Allachwierdow pełni funkcję rzecznika prasowego Greenpeace Rosja. Wcześniej ten sam sąd - Kalininski sąd rejonowy - zgodził się na zwolnienie za kaucją pieniężną dwojga innych obywateli rosyjskich: lekarki ze statku "Arctic Sunrise" Jekatieriny Zaspy i fotoreportera Denisa Siniakowa. Wszyscy troje zostaną zwolnieni po wpłaceniu kaucji w wysokości 2 mln rubli każdy (ok. 61,5 tys. dolarów). Greenpeace poinformował, że zgromadził już środki na kaucje. Czeka tylko na podanie numeru rachunku bankowego, na który ma przelać pieniądze.

Termin aresztowania całej 30-osobowej grupy zatrzymanych aktywistów Greenpeace'u upływa 24 listopada. Kalininski sąd rejonowy przystąpił już do rozpoznawania wniosku Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej o przedłużenie aresztowania obywatelowi polskiemu, 37-letniemu Tomaszowi Dziemianczukowi, pracownikowi Uniwersytetu Gdańskiego. Jego adwokat też wnioskuje o zamienienie mu środka zapobiegawczego z tymczasowego aresztowania na kaucję pieniężną.

Z kolei w inny petersburski sąd rejonowy - Primorski, przedłużył o trzy miesiące tymczasowy areszt obywatelowi Australii Colinowi Russellowi, radiotelegrafiście z "Arctic Sunrise". Decyzja ta oznacza, że Russell pozostanie za kratkami do 24 lutego 2014 roku. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wystąpił o przedłużenie tymczasowego aresztowania wobec wszystkich 30 członków załogi "Arctic Sunrise". Jego wnioski mają być rozpoznane do 21 listopada. Rozpatrują je dwa wspomniane petersburskie sądy.

11 listopada ekolodzy zostali przewiezieni z Murmańska do Petersburga, gdzie umieszczono ich w trzech aresztach śledczych. Źródła w rosyjskich organach ścigania wyjaśniły, że chodziło o poprawę warunków ich przetrzymywania.

18 września działacze Greenpeace'u z pokładu statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska. Sąd rejonowy w Murmańsku nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów.

Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października komitet zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - chuligaństwo jest zagrożone karą do 7 lat łagru.

Aktywiści Greenpeace'u odrzucili oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.

Komitet Śledczy od początku dopuszczał, że w miarę wyjaśniania, jaką rolę w wydarzeniach odegrali poszczególni członkowie załogi "Arctic Sunrise", środek zapobiegawczy w stosunku do części z nich może zostać zmieniony na łagodniejszy. Jednocześnie Komitet Śledczy nie wyklucza postawienia działaczom Greenpeace'u zarzutów popełnienia innych "ciężkich przestępstw".

dch, PAP, fot. sxc.hu

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy