Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej domagają się kopii akt śledztwa

Artykuł
Flickr/CC/Robert Danieluk

Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej domaga się od prokuratury umożliwienia im wykonania kopii akt śledztwa. – Mamy utrudniony dostęp do śledztwa – skarży się senator Beata Gosiewska (PiS), wdowa po Przemysławie Gosiewskim.

– Za każdym razem indywidualną decyzję w takiej sprawie podejmuje prokurator-referent, który waży interes śledztwa – odpowiedział na słowa senator Gosiewskiej ppłk Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Jednocześnie zaznaczył, że, biorąc pod uwagę dzisiejszy tan śledztwa, nie istnieją żadne informacje na temat tego, kiedy prokuratura przedstawi opinii publicznej opinię biegłych dotyczącą ewentualnych pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.

– W kwietniu 2013 roku prokuratorzy po raz kolejny zabronili nam wykonywania kopii bardzo obszernej dokumentacji. (...) Utrudnia to wielu rodzinom, wręcz uniemożliwia, zapoznawanie się z aktami sprawy, czyli ogranicza nasze prawa jako osób pokrzywdzonych. Prokuratorzy do tej pory tłumaczyli to przeciekami prasowymi. (...) Po raz kolejny apelujemy, prosimy prokuraturę i czekamy na uzasadnienie pisemne, dlaczego nie możemy otrzymać elektronicznej wersji akt. Nikt nigdy nam nie udowodnił, że cokolwiek przekazaliśmy dziennikarzom – powiedziała Gosiewska na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz liczy wciąż na to, że prokuratura zdecyduje się upublicznić opinię biegłych i wyniki badań dotyczących pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku samolotu.

Senator Gosiewska zaznaczyła, że rodziny ofiar katastrofy zaczęły ubiegać się o opinię Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego 27 grudnia ubiegłego roku.

– Od czasu ekshumacji ciała mojego męża, od marca 2012 roku, czekam na wyniki badań pirotechnicznych. Inne rodziny, których bliscy byli ekshumowani, też czekają na wyniki próbek pobranych z ich ciał. Do tej pory nie wiemy, czy w tej opinii będą te wyniki – mówiła Gosiewska.

Ubolewała również nad tym, że prokuratura przekazuje materiały ze śledztwa do opinii publicznej, zanim trafią one na ręce najbliższych tym, którzy zginęli pod Smoleńskiem. – Niestety do tej pory każde wyniki badań były najpierw przekazywane opinii publicznej. Mamy nadzieję, że tym razem odbędzie się to w cywilizowany sposób – wskazała.

O prawdopodobieństwie, że na wraku samolotu Tu-154M odnaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny, które mogły wskazywać na użycie materiału wybuchowego poinformowała jesienią 2012 roku "Rzeczpospolita".  Sprawa badania próbek stała się wówczas głośna. Prokuratura wojskowa podważała jednoznaczność takich sygnałów, mówiła, że symbol TNT na detektorze mógł również oznaczać inne substancje.  

Próbki pobrane jesienią 2012 r. trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku. W końcu czerwca Naczelna Prokuratura Wojskowa informowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy