Zwroty dla ministrów rządu Tuska za rzekome wyjazdy służbowe prywatnymi samochodami, sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Chociaż dysponowali rządowymi limuzynami i ochroną BOR byli tak „zapracowani”, że musieli pokonywać tysiące kilometrów własnymi samochodami - donosi portal niezalezna.pl.
Jak informuje portal, na liście znajduje się nie tylko Radosław Sikorski, ale i szefowie resortu zdrowia chociażby Bartosz Arłukowicz i jego zastępca Sławomir Neumann.
Portal powołuje się na tekst zamieszczony we „Wprost”, w którym możemy przeczytać, że Marszałek Sejmu z „kasy w 2009 pobrał 1245 zł, ale rok później kwota urosła do ponad 21 tys. zł. W 2011 r. było już 26,5 tys. zł Łatwo wyliczyć, że w owym 2011 r. Radosław Sikorski przejechał swoim samochodem w celach służbowych… 32 tys. km! Wynik imponujący jak na osobę, która większość czasu spędza w Warszawie pod opieką BOR lub w delegacjach zagranicznych"
Portal przywołuje również analizę wydatków na wyjazdy Arłukowicza i Neumanna jakie opublikował „Wprost”, Tylko w 2012 roku jako minister zdrowia "Arłukowicz pobrał aż 27 tysięcy złotych". Sławomir Neumann. "W 2009 roku deklarował przejazdy za 35 103 zł 60 gr. Rok później za 35 103 zł 60 gr. W 2011 r. za 35 103 zł 60 gr. W 2012 - za 35 103 zł 60 gr. I tak samo w 2013 r. - 35 103 zł 60 gr."
Portal zastanawia się czy Sikorski kontrolował kolegów z rządowych ław w kwestii zagranicznych podróży. Bo jak zaznacza „raport z audytu byłby ciekawą lekturą.”