Polak z misji OBWE już w kraju

Artykuł
Telewizja Republika

Polski oficer, który razem z innymi obserwatorami wojskowymi OBWE przez ponad tydzień był przetrzymywany przez siły prorosyjskie w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy, przyleciał do Polski - poinformował rzecznik MON Jacek Sońta.

"Stan polskiego oficera, który został dziś uwolniony wraz z grupą inspektorów wojskowych OBWE porwanych przez prorosyjskich separatystów w Słowiańsku, jest dobry" - brzmi komunikat MON i MSZ.

Pozostali obserwatorzy OBWE przylecieli w sobotę późnym wieczorem do Berlina.

Po Polaka do Kijowa wyleciał polski samolot wojskowy, który przywiózł go do kraju. Jak zapowiadał wcześniej wiceszef MON Robert Kupiecki, polski oficer w pierwszej kolejności spotka się z rodziną. - Nie zdziwiłbym się natomiast, gdyby pierwsze, co zrobi w poniedziałek minister Tomasz Siemoniak, było spotkanie z tym oficerem - powiedział Kupiecki dziennikarzom w sobotę wieczorem, przed przylotem oficera do kraju. Ujawnił, że wedle informacji od samego oficera, stan uwolnionych jest "tak dobry, jak może być po kilku dniach izolacji".

Kupiecki podkreślił, że takie porwanie nigdy nie powinno było mieć miejsca. - Porwani zostali przedstawiciele społeczności międzynarodowej, chronieni immunitetami dyplomatycznymi, wykonywali misję w imię międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Porwania to nie jest sposób walki politycznej, niezależnie od motywacji porywaczy. Wielokrotnie podkreślali to przedstawiciele władz Polski i innych krajów, jednoznacznie potępiając takie działania - zaznaczył.

Misja OBWE na Ukrainie została zatrzymana 25 kwietnia. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, komentując zwolnienie obserwatorów stwierdził, że nie powinni być pojmani, bo byli obserwatorami międzynarodowymi, wykonującymi swoje oficjalne obowiązki.

- To pokazuje, że terroryści sponsorowani przez Rosję nie respektują reguł międzynarodowych. Dobrze, że chociaż teraz zarówno międzynarodowych obserwatorów, jak i towarzyszących im Ukraińców zwolnili - powiedział Sikorski dziennikarzowi w Bydgoszczy.

Jak dodał, "hybrydowa wojna" przeciwko Ukrainie, "nękanie, wysyłanie różnych kryminalistów, czy nawet formacji zbrojnych na Ukrainę" w ogóle nie powinno mieć miejsca.

Sikorski ocenił, że celem "sponsorów dżentelmenów, którzy sieją postrach na Ukrainie" jest co najmniej zakłócenie wyznaczonych na 25 maja wyborów prezydenckich w tym kraju.

Minister przypomniał, że w piątek prezydent USA Barack Obama i kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedzieli przejście do trzeciego etapu sankcji przeciwko Rosji, jeśli wybory zostaną zagrożone.

Jak podkreśliło ukraińskie MSZ, zatrzymani 25 kwietnia obserwatorzy zostali uwolnieni dzięki wspólnym wysiłkom władz w Kijowie, OBWE i Rosji i przewiezieni ze Słowiańska do Doniecka, gdzie oczekiwali na nich przedstawiciele ich organizacji oraz władz ukraińskich.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polak z misji OBWE: Traktowano nas dobrze, ale były momenty zagrożenia

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy