Rosjanka z dwiema córkami odnaleziona w jaskini pełnej węży

Policjanci z dystryktu Uttara Kannada w stanie Karnataka, na południu Indii, dokonali zaskakującego odkrycia podczas patrolu w lesie Gokarna, na granicy z popularnym turystycznie stanem Goa. Zauważyli suszące się na zewnątrz kolorowe ubrania, a gdy zbliżyli się do jaskini, "wybiegła blondwłosa dziewczynka". Zszokowany funkcjonariusz podążył za nią do wnętrza, gdzie odnalazł Ninę Kutinę i jej drugą córkę.
40-letnia Rosjanka Nina Kutina i jej córki – w wieku sześciu i pięciu lat – przebywały w Indiach bez niezbędnych dokumentów. Zostały przewiezione do ośrodka detencyjnego dla cudzoziemców w pobliżu Bengaluru, a ich deportacja do Rosji ma nastąpić wkrótce.
Warunki w jaskini były spartańskie: plastikowe maty, ubrania, paczki z zupkami instant i kilka innych produktów spożywczych. Woda przesiąkała do wnętrza. Mimo to, jak zauważył M. Narayana, szef policji dystryktu Uttara Kannada, "kobieta i jej dzieci wydawały się czuć dość komfortowo w tym miejscu". Policjantom zajęło trochę czasu, by przekonać Kutinę, że życie tam jest niebezpieczne. Kiedy zwrócono uwagę na obecność węży i dzikich zwierząt, Kutina odparła:
Zwierzęta i węże są naszymi przyjaciółmi. Ludzie są niebezpieczni.
Rosjanka twierdziła, że ona i jej córki wiodły "bardzo szczęśliwe życie" w dżungli. Zdementowała informacje sugerujące, że jej pobyt miał podłoże duchowe, mówiąc:
Nie chodzi o duchowość. Po prostu kochamy naturę, bo daje nam zdrowie... to bardzo dobre zdrowie, nie tak jak życie w domu. - i dodała - Nie umierałam i nie sprowadziłam moich dzieci, moich córek, by umarły w dżungli. Były bardzo szczęśliwe, pływały w wodospadzie, miały bardzo dobre miejsce do spania, wiele lekcji sztuki, pracowaliśmy w glinie, malowaliśmy, dobrze jedliśmy, gotowałam bardzo dobre i smaczne jedzenie.
Przyznała, że widziały węże, ale uznała to za normalne, porównując do znajdowania ich w domach.
Nina Kutina poinformowała policję, że nie mieszka w Rosji od 15 lat i podróżowała do wielu krajów, w tym do Kostaryki, Malezji, Bali, Tajlandii, Nepalu i Ukrainy. Twierdziła też, że jedno z jej dzieci, pięcioletnia córka, urodziła się w innej jaskini w sąsiednim stanie Goa. Jej najstarszy syn, 20-latek, zginął w wypadku drogowym w Goa w ubiegłym roku, a drugi, 11-letni syn, przebywa w Rosji.
Ojciec dziewczynek, izraelski biznesmen Dror Goldstein, zgłosił ich zaginięcie indyjskim władzom po tym, jak Kutina opuściła Goa bez uprzedzenia. Goldstein wyraził chęć uzyskania wspólnej opieki nad córkami i zapowiedział, że zrobi wszystko, aby nie zostały deportowane do Rosji.
Nina Kutina zeznała, że żyła w jaskini w Karnatace od tygodnia, ale nie jest jasne, jak długo przebywała w tamtej okolicy. Jej paszport, znaleziony wśród jej rzeczy, był nieważny – wskazywał na wizę biznesową ważną od października 2016 do kwietnia 2017 roku. Znajdowały się na nim również pieczęcie imigracyjne z Nepalu z 2018 roku, po czym losy kobiety są nieznane aż do obecnego odkrycia.
Kutina skarżyła się na warunki w ośrodku detencyjnym, mówiąc, że "jest jak w więzieniu", co kontrastuje z jej opisem swobodnego życia w dżungli. Mimo jej zapewnień o bezpieczeństwie, policja podkreśla, że las Gokarna jest niezwykle niebezpieczny, pełen jadowitych węży i narażony na osunięcia ziemi, zwłaszcza w porze deszczowej.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X