Katastrofa komunikacyjna. Eurotunel, zamiast łączyć, dzieli [wideo]

Tomasz Domański 24-07-2022, 18:02
BBC

Niedziela jest trzecim dniem potężnych korków po brytyjskiej stronie kanału La Manche. Podczas gdy kierowcy czekają po kilka czy kilkanaście godzin na wjazd na prom bądź do tunelu, rządy brytyjski i francuski przerzucają się odpowiedzialnością za ten problem. "To masakra" - komentują zmotoryzowani.

Nawet pięć-sześć godzin trzeba było czekać w piątek po stronie brytyjskiej na wjazd na prom płynący przez kanał La Manche. Jak informują brytyjskie media, korki ciągną się na wiele kilometrów przed dojazdem do Dover.

W niedzielę rano sytuacja znacząco się poprawiła. Według władz portu ruch obecnie odbywa się niemal normlanie, choć operator promów, firma P&O Ferries nadal zaleca, by przyjeżdżać minimum dwie godziny przed planowaną godziną odpłynięcia promu.

Francuska policja poinformowała w piątek po południu, że ruch z Dover został zablokowany przez "nieoczekiwany incydent techniczny" w Eurotunelu.

Krytyczna sytuacja jest natomiast w Folkestone, gdzie znajduje się wjazd do tunelu - tam jak relacjonują brytyjskie media, niektórzy kierowcy czekali w korkach nawet kilkanaście godzin, a są odcinki, na których samochody poruszają się z prędkością poniżej 10 km/godz.

W Dover spodziewanych jest 6500 samochodów, wobec 10 tys. w sobotę, zaś w Eurotunnelu - 7000, czyli o 1500 mniej niż poprzedniego dnia.

Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss oświadczyła, że przyczyną jest niewystarczająca liczba francuskich urzędników, którzy przeprowadzają kontrole graniczne, z kolei francuski minister transportu Clement Beaune odparł, że Francja nie jest odpowiedzialna za to, iż po brexicie kontrole paszportowe trwają dłużej.

Źródło: PAP/Reuters/BBC

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy